Rano obudziłąm się około 10-tej, co mnie zdziwiło, bo dawno tak wcześnie z
włąsnej woli nie wstałam. Harrego już nie było. Zbiegłam po schodach z wielkom
uśmiechem na twarzy, ale dom był pusty. Na blacie w kuchni znalazłam talerz z
jajecznicą karteczkę: "Oto śniadanie dla Ciebie. Mam nadzieję, że będzie
smakowało. Musieliśmy z chłopakami lecieć na prubę, ale wrócimy nie później niż
o 4...
Harry." Zjadłam śniadanie i zaczęłam chodzić po domu i
szukać kluczy, bo chciałam wyjść i opowiedzieć o wszystkim Ali, ale jak na
złość, kluczy nigdzie nie było. Nie chciałam zostawiać ich domu nie zamkniętego
na klucz, więc zostałam. Na stole leżał i-Pod Liama. Nudziło mi się i włączyłam
neta. Wszędzie pisali tylko o1D. Wkurzało mnie to, bo wszędzie pisała nieprawda.
Nagle zadzwonił telefon. Straszniesię wystraszyłam, ale odebrałam. Trochę się
wahałam, bo w końcu nie mieszkałam tam, żeby odbierać telefony. Nie wiem, co mi
strzeliło, ale odebrała.
-Daria?- usłyszałam w słuchawce. Uspokoiłam się- to
był Harry.- Już myślałe, że nie odbierzesz.
Jego głos był nadzwyczaj wesoły.
Prawie śmiał się do słuchawki. Słyszałam, żemówi z uśmiechem na
ustach.
-Musisz szybko tu przyjechać! Louis się wybudził!
-Co? Gdzie? Nie
mogę... Myślałam, że Louis jest...
-No tak, był- przerwał mi.- ale przed
chwilą przyjechał z powrotem i... Nie śpi!
-Harry... Chciałabym- powiedziałam
przez łzy (oczywiście łzy radości)- ale nie mogę. Nie znalazłam nigdzie kluczy
od domu...
-No tak, o tym nie pomyślałem... Ok. Postaramsię coś wymyślić.-
powiedział i rozłączył się.
Usiadłam, a tak w zasadzie, to rzuciła się na
kanapę i zaczęłam płakać i się śmiać. Byłam taka szczęśliwa, że miałam ochotę
zostawić w spokoju te głupie klucze i biec do Harrego i Louisa. Ale nie mogłam.
Zaczęłam płakać jeszcze mocniej. W końcu poszłam na górę, do sypialnii Harrego i
ubrałam się w swoje spodnie i jakąś jego koszulę, którą dzień wcześniej,
rozkazał mi włożyć następnego dnia, Potem poszłam do pokoju Louisa i założyłam
jego skarpety. Były nadzwyczaj wygodne... Kiedy zchodziłam na dół, otwarły się
drzwi od domu. Stanęłam jak wryta. Stał przede mną CAŁY zespół One Direction.
Włącznie z LOUISEM. Rzuciłam mu się na szyję, a on pomasował mnie po plecach,
Nagle Liam wydarł się na cały dom"
-Kto dotykał mojego
i-Poda?!!!!!!!!!!!!!!!!!?!
Zrobiłam wystraszoną minę i Liam powiedział trochę
ciszej.
-Ale nic mu się nie stało, prawda?!
-Nie! No co ty!- założyłam
ręce na piwesiach. To Liam teraz zrobił minę pt. "Ja się boję! Weźcie ją ode
mnie!!!"
Do wieczora panował spokojny, wesoły nastrój i wszyscy skupiali
swoją uagę na Louisie. Kiedy ktoś zadzwonił do drzwi, Louie chciał otworzyć, ale
jago wyprzedziłam. Bardzo się zdziwiłam- pezede mną stanęła Ala...
Autorką jest SiaSia moja BFF, a to jej blog: http://siasia1d.blogspot.com/
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz