środa, 1 sierpnia 2012

Wspólny Kierunek Rozdział XIII

Rano obudziłąm się około 10-tej, co mnie zdziwiło, bo dawno tak wcześnie z włąsnej woli nie wstałam. Harrego już nie było. Zbiegłam po schodach z wielkom uśmiechem na twarzy, ale dom był pusty. Na blacie w kuchni znalazłam talerz z jajecznicą karteczkę: "Oto śniadanie dla Ciebie. Mam nadzieję, że będzie smakowało. Musieliśmy z chłopakami lecieć na prubę, ale wrócimy nie później niż o 4...
Harry." Zjadłam śniadanie i zaczęłam chodzić po domu i szukać kluczy, bo chciałam wyjść i opowiedzieć o wszystkim Ali, ale jak na złość, kluczy nigdzie nie było. Nie chciałam zostawiać ich domu nie zamkniętego na klucz, więc zostałam. Na stole leżał i-Pod Liama. Nudziło mi się i włączyłam neta. Wszędzie pisali tylko o1D. Wkurzało mnie to, bo wszędzie pisała nieprawda. Nagle zadzwonił telefon. Straszniesię wystraszyłam, ale odebrałam. Trochę się wahałam, bo w końcu nie mieszkałam tam, żeby odbierać telefony. Nie wiem, co mi strzeliło, ale odebrała.
-Daria?- usłyszałam w słuchawce. Uspokoiłam się- to był Harry.- Już myślałe, że nie odbierzesz.
Jego głos był nadzwyczaj wesoły. Prawie śmiał się do słuchawki. Słyszałam, żemówi z uśmiechem na ustach.
-Musisz szybko tu przyjechać! Louis się wybudził!
-Co? Gdzie? Nie mogę... Myślałam, że Louis jest...
-No tak, był- przerwał mi.- ale przed chwilą przyjechał z powrotem i... Nie śpi!
-Harry... Chciałabym- powiedziałam przez łzy (oczywiście łzy radości)- ale nie mogę. Nie znalazłam nigdzie kluczy od domu...
-No tak, o tym nie pomyślałem... Ok. Postaramsię coś wymyślić.- powiedział i rozłączył się.
Usiadłam, a tak w zasadzie, to rzuciła się na kanapę i zaczęłam płakać i się śmiać. Byłam taka szczęśliwa, że miałam ochotę zostawić w spokoju te głupie klucze i biec do Harrego i Louisa. Ale nie mogłam. Zaczęłam płakać jeszcze mocniej. W końcu poszłam na górę, do sypialnii Harrego i ubrałam się w swoje spodnie i jakąś jego koszulę, którą dzień wcześniej, rozkazał mi włożyć następnego dnia, Potem poszłam do pokoju Louisa i założyłam jego skarpety. Były nadzwyczaj wygodne... Kiedy zchodziłam na dół, otwarły się drzwi od domu. Stanęłam jak wryta. Stał przede mną CAŁY zespół One Direction. Włącznie z LOUISEM. Rzuciłam mu się na szyję, a on pomasował mnie po plecach, Nagle Liam wydarł się na cały dom"
-Kto dotykał mojego i-Poda?!!!!!!!!!!!!!!!!!?!
Zrobiłam wystraszoną minę i Liam powiedział trochę ciszej.
-Ale nic mu się nie stało, prawda?!
-Nie! No co ty!- założyłam ręce na piwesiach. To Liam teraz zrobił minę pt. "Ja się boję! Weźcie ją ode mnie!!!"
Do wieczora panował spokojny, wesoły nastrój i wszyscy skupiali swoją uagę na Louisie. Kiedy ktoś zadzwonił do drzwi, Louie chciał otworzyć, ale jago wyprzedziłam. Bardzo się zdziwiłam- pezede mną stanęła Ala...

Autorką jest SiaSia moja BFF, a to jej blog: http://siasia1d.blogspot.com/

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz