środa, 8 sierpnia 2012

The Garden Rozdział II

Usiadłam na huśtawce. Zaczęłam lekko się bujać. Nagle mój spokuj ducha przerwał dzwonek.
-Hejka... Co porabiasz???- usłyszałam w słuchawce.
-Eee... Huśtam się. A co?-zapytałam Ali.
-Bo... Chciałabym do ciebie przyjechać... Strasznie mi się nudzi...
-No... Okay, ale ja jestem z rodzicami na działce. Chce ci się biegać za miom psem?! Noigdy go nie lubiłaś...
-Lubię Bruna!- przerwała mi.
Nagle Bruno zaczął szczekać.
Podeszłam do niego. Nudził się. Zawsze tak reagował na nudy: szczekał.
Zabrałam go na spacer. Poszliśmy na pole, tam, gdzie zawsze z nim chodziłam. Bruno miał trzy lata, był czekoladowym labradorem i miał ciemnobrązowe oczy. Na szyji miał zawiązaną moją bandankę. Poszliśmy. Chodziliśmy między działkami i oglądaliśmy domki. Bruno kilka razy nasikał i zrobił dwie kupy. Nagle, zgubiłam drogę. Wtedy zadzwonił telefon. To była Ala.
-No, gdzie jesteś?
-Eee... Nie wiem...
-Jak to... NIE WIESZ?!
Powiedziałam że za 10 minut będę przy bramie wjazdowej tam, gdzie się spotykałyśmy. Bruno zaczął coś wąchać, ale chyba nie znalazł drogi powrotnej, bo kilka minut kręciliśmy się w kółko. Nagle stanęliśmy przed ogromną, zardzewiałą bramą. Bruno czegoś się wystraszył i zerwał się ze smyczy, alke ja to zauważyłam dopiero po kilkudziesięciu sekundach. Pobiegłam za nim. Kiedy dobieglam do białej bramy. Była tam Ala i Bruno. To było bardzo dziwne, bo w ogóle nie poznałam drogi. Byłam w szoku. Zapięłam Bruno z powrotem na smycz i we trójkę poszliśmy -na działkę. Udawałam że nic sie nie stało i że bylismy na placu zabaw.
Na działce długo gadałyśmy. Kiedy Ala wrłóciła do domu, chciałam znowu pójść do tamtej bramy. Chciałam się dowiedzieć co za nią jest. Chciałam tam wejść i zobaczyć co tam było. Ale Bruno był bardzo upartym psem i pobiegł za mną. Nie chciałam wchodzić tam z nim. Nie wiedziałam co może nas tam czekać. Z drugiej strony nie chciałam wchodzić tam sama. Bo nie wiedziałam co moze mnie tam czekać. Popchnęlam bramę. Była otwarta. Weszłam powoli, a Bruno za mną. Wszędzie była wysoka, sucha trawa. Nie było w ogóle mokro. Co było dziwne, bo wszędzie indziej, było- w nocy padał deszcz. Znalazłam jakieś grabie i zaczęłam robić jakieś ścieżki. Po pół godziny, było tam bardzo ładnie. Zaczęło kropić. Zamknęłam bramę. Ale bałam się, że ktoś tam wejdzie. Wyjęłam z prawego buta sznurówkę i zawiązałam oba skrzydła bramy. Jakoś doczłapałam się do bramy. Wsiedliśmy do samochodu. Na moje szczęścia znalazłam w bagażniku stare trampki. Miały czarne sznuróeki, ale wzięłam jedną i włożyłam do mojego buta. Miałam różne sznurówki, ale miałam. Wróciliśmy do domu, a jak całą noc myślałam o tamtej bramie. O tamtym ogrodzie. Nie mogłam spać i całą noc przyglądałam sie jak śpi Bruno...

Autorką jest SiaSia moja BFF, a to jej blog z opowiadaniami: http://siasia-stories.blogspot.com/

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz