Usiadłam na huśtawce. Zaczęłam lekko się bujać. Nagle mój spokuj ducha przerwał
dzwonek.
-Hejka... Co porabiasz???- usłyszałam w słuchawce.
-Eee... Huśtam
się. A co?-zapytałam Ali.
-Bo... Chciałabym do ciebie przyjechać... Strasznie
mi się nudzi...
-No... Okay, ale ja jestem z rodzicami na działce. Chce ci
się biegać za miom psem?! Noigdy go nie lubiłaś...
-Lubię Bruna!- przerwała
mi.
Nagle Bruno zaczął szczekać.
Podeszłam do niego. Nudził się. Zawsze
tak reagował na nudy: szczekał.
Zabrałam go na spacer. Poszliśmy na pole,
tam, gdzie zawsze z nim chodziłam. Bruno miał trzy lata, był czekoladowym
labradorem i miał ciemnobrązowe oczy. Na szyji miał zawiązaną moją bandankę.
Poszliśmy. Chodziliśmy między działkami i oglądaliśmy domki. Bruno kilka razy
nasikał i zrobił dwie kupy. Nagle, zgubiłam drogę. Wtedy zadzwonił telefon. To
była Ala.
-No, gdzie jesteś?
-Eee... Nie wiem...
-Jak to... NIE
WIESZ?!
Powiedziałam że za 10 minut będę przy bramie wjazdowej tam, gdzie się
spotykałyśmy. Bruno zaczął coś wąchać, ale chyba nie znalazł drogi powrotnej, bo
kilka minut kręciliśmy się w kółko. Nagle stanęliśmy przed ogromną, zardzewiałą
bramą. Bruno czegoś się wystraszył i zerwał się ze smyczy, alke ja to zauważyłam
dopiero po kilkudziesięciu sekundach. Pobiegłam za nim. Kiedy dobieglam do
białej bramy. Była tam Ala i Bruno. To było bardzo dziwne, bo w ogóle nie
poznałam drogi. Byłam w szoku. Zapięłam Bruno z powrotem na smycz i we trójkę
poszliśmy -na działkę. Udawałam że nic sie nie stało i że bylismy na placu
zabaw.
Na działce długo gadałyśmy. Kiedy Ala wrłóciła do domu, chciałam
znowu pójść do tamtej bramy. Chciałam się dowiedzieć co za nią jest. Chciałam
tam wejść i zobaczyć co tam było. Ale Bruno był bardzo upartym psem i pobiegł za
mną. Nie chciałam wchodzić tam z nim. Nie wiedziałam co może nas tam czekać. Z
drugiej strony nie chciałam wchodzić tam sama. Bo nie wiedziałam co moze mnie
tam czekać. Popchnęlam bramę. Była otwarta. Weszłam powoli, a Bruno za mną.
Wszędzie była wysoka, sucha trawa. Nie było w ogóle mokro. Co było dziwne, bo
wszędzie indziej, było- w nocy padał deszcz. Znalazłam jakieś grabie i zaczęłam
robić jakieś ścieżki. Po pół godziny, było tam bardzo ładnie. Zaczęło kropić.
Zamknęłam bramę. Ale bałam się, że ktoś tam wejdzie. Wyjęłam z prawego buta
sznurówkę i zawiązałam oba skrzydła bramy. Jakoś doczłapałam się do bramy.
Wsiedliśmy do samochodu. Na moje szczęścia znalazłam w bagażniku stare trampki.
Miały czarne sznuróeki, ale wzięłam jedną i włożyłam do mojego buta. Miałam
różne sznurówki, ale miałam. Wróciliśmy do domu, a jak całą noc myślałam o
tamtej bramie. O tamtym ogrodzie. Nie mogłam spać i całą noc przyglądałam sie
jak śpi Bruno...
Autorką jest SiaSia moja BFF, a to jej blog z opowiadaniami: http://siasia-stories.blogspot.com/
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz