wtorek, 14 sierpnia 2012

The Garden Rozdział IV

Wyszliśmy z ogrodu gadając. Zawiązałam sznurówką obydwa skrzydła i zaprowadziłam Kubę na moją działkę. Chwilkę się rozglądał. Potem znalazł wspólne tematy z moim bratem (Minecraft). Usiadłyśmy z Alice na (kilku osobowej) huśtawce i zaczęłyśmy się lekko bujać.
-Fajny ten Kuba...- zaczęła nieśmiało.
-No co ty?! Podoba ci się KUBA?!- popatrzyłam na nią jak na głupią.
-Ciszej!- zatkała mi palcem usta.- jeszcze cię usłyszy... Co w tym złego?!- zapytała podejrzliwie.
-Nic, nic. Ale on chyba ma dziewczynę...
-Spytaj się go!!!- Ala dosyć głośno poprosiła. Kuba i mój brat, którzy siedzieli kilkanaście metrów na przeciwko nas, dziwnie się na nas popatrzyli.
-A tobie się nie podoba? Podobno lubisz chłopców...
-Nie. Kuba to jeden z moich nielicznych przyjaciół. Fakt, widzę go po raz pierwszy w życiu, ale... Kuba to jest kumpel, przyjaciel. Nie nadaje się na chłopaka według mnie. KOMPLETNIE!
Potem zapadła długa, grobowa wręcz cisza. Słychać było tylko przytłumione głosy Kuby i mojego brata. Po tej dłuuugiej, grobowej ciszy, moja mama zabrała nas do kupy i pojechaliśmy do domu. Z Kubą rozstaliśmy się przy białej bramie, bo przyjechał tam swoim samochodem.
Usiadłam na łóżku. Popatrzyłam na wyświetlacz telefonu. Był 11.08.2012 r.
-O mój Boże...- powiedziałam pod nosem i padłam plackiem na łóżko.
Do pokoju weszła mama.
-Pamiętasz jeszcze?
-Co?!- udawałam głupią.
-Że za trzy dni jedziemy nad morze... Jutro wielkie pakowanie, a ja radzę ci zrobić pranie...- wskazała palcem ogromną kupkę brudów pod oknem. Zrobiłam minę zbitego psa, ale mama odwróciła się na pięcie i wyszła zatrzaskując za sobą drzwi.
Usiadłam na kącie łużka i przetarłam dłońmi twarz.
Podeszłam do wielkiej kupki i zaniosłam ją do łazienki...
*
Biegłam przez ogród w zwiewnej, jasnej sukni pod kolana. Byłam roześmiana, wesoła. Przy okazji rozglądałam się do okoła. Mój ogród był 100 razy piękniejszy niż ostatnim razem jak tam byłam. Dobiegłam do jabłonki. On tam był. Stał tyłem, ale kiedy usłyszał mój śmiech, odwrócił się do mnie. Był piekny. Miał mleczną cerę, ciemne, długie, kręcone włosy i jasne, roześmiane oczy. Piękne, idealne usta. Przytulił mnie mocniej niż zwykle. Poczułam jego delikatne dłonie i piękny, słodki zapach. Była to mieszanka dezodorabtu z Playboya, jakiejś wody po goleniu i zapachu jego ciała. Pocałował mnie i poczułam jego delikatne usta na miom policzku...
-Kochanie...
*
-Kochanie! Dariee!!! WSTAWAJ!!!- mama obudziła mnie.
Obudziła mnie z najpiękniejszego snu pod słońcem.
-Co jest?- zapytałam półprzytomna.
-jest niedziela. Wstawaj.
Była godzina... Około 12-nastej.
Zamknęłam oczy i zaczęłam sobie przypominać rysy twarzy chłopaka z mojego snu. Widziaam go, chociaż coraz słabiej. W końcu zniknął.
Ubrałam się w stary dres i wyciągnęłam z szafy walizkę.

Autorką jest SiaSia moja BFF, a to jej blog: http://siasia1d.blogspot.com/

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz