Szłam do szkoły. Byłam spóźniona jakieś 40 minut, ale strasznie się śpieszyłam,
wręcz biegłam. Kiedy wreszcie dobiegłam, zastała mnie niespodzianka: odwołąne
pierwsze dwie lekcje. Miałam 55 minut dla siebie. Na moje szczęście, moja
przyjaciółka, Ala była taką samą gapą, jak i ja. Całą lekcję przegadałyśmy w
kiblu na pięterku. Ostatnie 10 minut Alcia przegadałą przez telefon ze swoim
chłopakiem- Robertem... Po lekcjach, Ala poszła ze mną do domu i razem weszłyśmy
do mojego domu Byli już moi rodzice, co było dziwne, ale jeszcze dziwniejszy był
fakt, że w moim domu byli także rodzice Ali. -Cześć...- przywitałyśmy się i
usiadłyśmy obok starszych przy stole.
Nagle moja mama zaczęłą
rozmowę:
-Jak tam było w szkole?- spytała, a rodzice Alci i mój tata
siedzieli cichp. Tata gapił się na mamę, a parentsi Ali wlepiali swoje wzroki w
stół- Jak idzie wam angielski?- ciągnęłą mama.
-Do rzeczy, Ewa.- Odezwała się
nagle mama Ali.
-No dobrze...- zaczęła mama powoli.- Więc...
Darusiu...
-Mamo- przerwałam.- Pani z muzyki mówi, że łądnie śpiewamy, a
niedługo są castingi do X Factora...
-Nie przerywaj...! Co? Pani z muzyki
powiedziała, że łądnie śpiewasz? Och, oczywiście!
-To co chciałaś nam
powiedzieć, mamo?-zapytałąm nieprzytomnie.
-Eee... A! Tak! Przeprowadzamy
się... Do Anglii...
-Do Anglii?!?!?! To są jakieś żarty?!?!?!- wybuchłam i
wybiegłąm z domu. Zanim trzasnęłam drzwiami, słyszałam jak moja mama mówi "stój,
niech idzie", chyba do Ali.
Szwędałąm się po parku do czarnej nocy. Do domu
wróciłóam około godziny pierwszej w nocy, kiedy zrobiłam się zmęczona. Kiedy
weszłąm do domu, moja mama siedziała przy stole. Powiedziałą tylko, że nie jest
na mnie zła, i "dobranoc" i poszła do sypialni. Ja pobiegłąm do łazienki,
wzięłąm szybki prysznic i rzuciłąm się na moje ogromne łoże.
Rano, kiedy się
obudziąłm, było strasznie jasno- obudziło mnie słońce. Zbiegłąm po schodach.
Rodzice się pakowali. Rzuciłąm się mamie na szyję i zaczęłam krzyczeć
"przepraszam, przepraszam!". Mama mnie przytuliła i powiedziała:
-Ććććććć...
Nic się nie stało! A teraz zmykaj do pokoju się ubrać i umyć i... PAKUJ
SIĘ!!!˘
Zrobiłam to co mama kazała, ale z tym pakowaniem, to nie było tak
łatwo... Ubrałam luźną tunikę i niebieskie rurki, i zaczęłam układanie ciuchów
na kupki. Z samymi ciuchami wyszły dwie duże torby. Zabrałam się za pakowanie
reszty rzeczy, kiedy do drzwi mojego przyciasnawego pokoju ktoś
zapukał.
-Proszę!- krzyknełam.
Była to Ala. Powiedziałą radośnie, że się
nie żegnamy.
-Jak to "nie musimy się żegnać" ?!?! Ja wyjeżdżam na resztę do
życia do Anglii, a ty mi mówisz, że nie musimy się żegnać?- zapytałąm w miarę
opanowanie.
-No... Nie musimy się żegnać, bo jadę z tobą! Zamieszkamy pod
jednym dachem, w jednym pokoju, będziemy miały wspólną łązienkę i
łóżko...
-Ej, ej! Zaraz! Jedziesz z nami? Co? Łóżko też będzie
wspólne?!?!˘
Ala mnie przytuliła i pomogła spakować resztę rzeczy. Kiedy w
pokoju zostały już tylko meble, przyszedł tata i zniósł walizki.
Ala
pożegnałą się z rodzicami i wszyscy ruszylismy. Mój starszy brat całą drogę na
lotnisko siedział koło mnie i słuchał muzyki na maxa w słuchawkach, co znaczyło,
że wszystko słysząłam.
Dojechaliśmy an lotnisko. Serce biło mi 200/h. Nigy
nikomu bym się nie przyznałą, ale był to mój pierwszy raz w samolocie...
Autorką jest SiaSia moja BFF, a to jej blog: http://siasia1d.blogspot.com/
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz