środa, 1 sierpnia 2012

Wspólny Kierunek Rozdział I

Szłam do szkoły. Byłam spóźniona jakieś 40 minut, ale strasznie się śpieszyłam, wręcz biegłam. Kiedy wreszcie dobiegłam, zastała mnie niespodzianka: odwołąne pierwsze dwie lekcje. Miałam 55 minut dla siebie. Na moje szczęście, moja przyjaciółka, Ala była taką samą gapą, jak i ja. Całą lekcję przegadałyśmy w kiblu na pięterku. Ostatnie 10 minut Alcia przegadałą przez telefon ze swoim chłopakiem- Robertem... Po lekcjach, Ala poszła ze mną do domu i razem weszłyśmy do mojego domu Byli już moi rodzice, co było dziwne, ale jeszcze dziwniejszy był fakt, że w moim domu byli także rodzice Ali. -Cześć...- przywitałyśmy się i usiadłyśmy obok starszych przy stole.
Nagle moja mama zaczęłą rozmowę:
-Jak tam było w szkole?- spytała, a rodzice Alci i mój tata siedzieli cichp. Tata gapił się na mamę, a parentsi Ali wlepiali swoje wzroki w stół- Jak idzie wam angielski?- ciągnęłą mama.
-Do rzeczy, Ewa.- Odezwała się nagle mama Ali.
-No dobrze...- zaczęła mama powoli.- Więc... Darusiu...
-Mamo- przerwałam.- Pani z muzyki mówi, że łądnie śpiewamy, a niedługo są castingi do X Factora...
-Nie przerywaj...! Co? Pani z muzyki powiedziała, że łądnie śpiewasz? Och, oczywiście!
-To co chciałaś nam powiedzieć, mamo?-zapytałąm nieprzytomnie.
-Eee... A! Tak! Przeprowadzamy się... Do Anglii...
-Do Anglii?!?!?! To są jakieś żarty?!?!?!- wybuchłam i wybiegłąm z domu. Zanim trzasnęłam drzwiami, słyszałam jak moja mama mówi "stój, niech idzie", chyba do Ali.
Szwędałąm się po parku do czarnej nocy. Do domu wróciłóam około godziny pierwszej w nocy, kiedy zrobiłam się zmęczona. Kiedy weszłąm do domu, moja mama siedziała przy stole. Powiedziałą tylko, że nie jest na mnie zła, i "dobranoc" i poszła do sypialni. Ja pobiegłąm do łazienki, wzięłąm szybki prysznic i rzuciłąm się na moje ogromne łoże.
Rano, kiedy się obudziąłm, było strasznie jasno- obudziło mnie słońce. Zbiegłąm po schodach. Rodzice się pakowali. Rzuciłąm się mamie na szyję i zaczęłam krzyczeć "przepraszam, przepraszam!". Mama mnie przytuliła i powiedziała:
-Ććććććć... Nic się nie stało! A teraz zmykaj do pokoju się ubrać i umyć i... PAKUJ SIĘ!!!˘
Zrobiłam to co mama kazała, ale z tym pakowaniem, to nie było tak łatwo... Ubrałam luźną tunikę i niebieskie rurki, i zaczęłam układanie ciuchów na kupki. Z samymi ciuchami wyszły dwie duże torby. Zabrałam się za pakowanie reszty rzeczy, kiedy do drzwi mojego przyciasnawego pokoju ktoś zapukał.
-Proszę!- krzyknełam.
Była to Ala. Powiedziałą radośnie, że się nie żegnamy.
-Jak to "nie musimy się żegnać" ?!?! Ja wyjeżdżam na resztę do życia do Anglii, a ty mi mówisz, że nie musimy się żegnać?- zapytałąm w miarę opanowanie.
-No... Nie musimy się żegnać, bo jadę z tobą! Zamieszkamy pod jednym dachem, w jednym pokoju, będziemy miały wspólną łązienkę i łóżko...
-Ej, ej! Zaraz! Jedziesz z nami? Co? Łóżko też będzie wspólne?!?!˘
Ala mnie przytuliła i pomogła spakować resztę rzeczy. Kiedy w pokoju zostały już tylko meble, przyszedł tata i zniósł walizki.
Ala pożegnałą się z rodzicami i wszyscy ruszylismy. Mój starszy brat całą drogę na lotnisko siedział koło mnie i słuchał muzyki na maxa w słuchawkach, co znaczyło, że wszystko słysząłam.
Dojechaliśmy an lotnisko. Serce biło mi 200/h. Nigy nikomu bym się nie przyznałą, ale był to mój pierwszy raz w samolocie...

Autorką jest SiaSia moja BFF, a to jej blog: http://siasia1d.blogspot.com/

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz