Zaczęłam płakać, chociaż nawet nic o tej sprawie nie wiedziałam. Wiec chciałam
się dowiedzieć. Usiadłam na ławce i cos wpadło mi do oka. Kiedy tylko zamknęłam
oczy, w głowie staneła mi blada twarz Louiego, a na ręce poczułam chłód.
Wzdrygnęłam sie. Nie wierzyłam, żeby tak silny 20-o latek umarł. Nie on. Nie mój
przyjaciel. Nie teraz. Wyjęłam z kieszeni telefon. Rozładował się.
-Jasna
cholera!- powiedziałam pod nosem.
Poszłąm do domu. Zaczęłam grzebać w
torebce.
-O nie!
Zgubiłam gdzieś klucze i portfel. W takich chwilach, mam
ochotę... Dlaczego rodzice akuret wtedy musieli wyjechać do polski na slub
znajomych?! Dlaczego Krystian musiał pojechać z nimi?! Dlaczego Ala musiała
pojechać do teatru na noc?! Dlaczego?! Właśnie chwilę później sobie to
uświadomiłam. Jeszcze chwilę grzebałam w torebce i rozcięłam sobie czymś palec.
Było to moje lusterko. STŁUCZONE!
"To wszystko... Choroba Louisa, to teraz,
klucze, telefon, rodzice...", pomyslałam. Pobiegłam do chłopaków. Drzwi były
otwarte. Na twarzach 4/5 1D były promienne uśmiechy. Rzuciłam się na szyję
Harremu z płaczem. Opowiedziałam o tej całej historii.
-Czyli dzisiaj śpisz
na wycieraczce?- zażartował Niall, ale Harry chywa wział to na poważnie:
-Co
ty powaliło cię?!- powiedział ostro. - Dzisiaj śpisz u nas.- brzmiało to o wiele
łagodniej, a Harry patrzył prosto w moje oczy wymawiając te słowa. Otarł łzy z
moich policzków i się do mnie uśmiechnął. Zaprowadził mnie do swojej sypialni,
chociaz ja doskonale znałam drogę.
Wieczorem, kiedy wyszłam z łazienki w
ciuchach, Harry uparł się, ze nie będę spała w tym, w czym chodziłam cały dzień,
aż w końcu ztaneło na jego słowie i dał mi jakąś koszulkę z dwoma guzikami pod
szyją. Nie zapinając ich, popęłniłam chyba największy błąd w moim życiu. Cały
wieczór, Niall i chyba wszyscy chłopcy gapili się na mój dekolt. Na moje
szczęście, miałam stanik. Chociaż Harry albo BARDZO martwił się o moją wygodę,
albo poprostu chciał się napatrzeć, ale uparł się, że mam spać bez stanika, w
samej koszulce. Dla mnie w domu, to była norma, ale nie przy nim. Chociaż, z
drugiej strony, Harry, to był mój przyjaciel, najlepszy przyjaciel płci
przeciwnej. Więc w końcu się zgodziłam. Potem powstała kłutnia, gdzie mam spać.
Niall zaproponował, że nie muszę spać i całą noc robić mu jeśc na następne kilka
lat, chociaż według mnie, w 12 godzin ugotowałabym dla niego żarcie co najwyżej
na cztery godziny, ale szczegół... Harryt upierał się, zebym spała u niego.
Mówił, że ma najwygodniejsze łużko, ale ja tam mysle, że chciał spać albo u
Louisa, albo ze mną. W każdym razie jego propozycja wydawała mi sie...
Lepsza.
-Ej, chłopaki. Nie chcę robić problemu. Moge przecież spać na
kanapie...
-Nie możesz.- zaprotestował Niall.- Hazza nie może jeszcze dźwigać
ciężarów. Dlatego ja śpię na kanapie. Przy okazji, mam bliżej do kuchni...
-A
może u mnie?- zapytali chórkiem Zayn i Liam.
-Z miła chęcia, ale myślę, że
nie dam rady się... roztroić...- odpowiedziałam. Niewiem jak, ale Harry
przekonał mnie, żebym spała z nim w jednym łużku...
Zanim się położyliśmy,
trochę gadaliśmy. Zapytałam o Louisa.
-Został przewieziony do prywatnej
kliniki w Ameryce Połudnoiwej... Tam będzie miał o wiele lepsze warunki do
leczenia i w ogóle...- Harry mówił z uśmiechem na ustach, ale po poliku zpłynęła
mu łza. - No, idziemy spać?- zapytał, żeby zmienic temat.
-No... Możemy...-
powiedziałam nieśmiale.
-Daria... Przeciez nic ci nie zrobię! A my jesteśmy
przyjaciółmi! Fakt, nie mam obecnie dziewczyny, ale...
-Harry!- trzepnęłam go
w ramię i oboje wskoczyliśmy pod kołderkę...
Autorką jest SiaSia moja BFF, a to jej blog: http://siasia1d.blogspot.com/
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz