środa, 1 sierpnia 2012

Wspólny Kierunek Rozdział XII

Zaczęłam płakać, chociaż nawet nic o tej sprawie nie wiedziałam. Wiec chciałam się dowiedzieć. Usiadłam na ławce i cos wpadło mi do oka. Kiedy tylko zamknęłam oczy, w głowie staneła mi blada twarz Louiego, a na ręce poczułam chłód. Wzdrygnęłam sie. Nie wierzyłam, żeby tak silny 20-o latek umarł. Nie on. Nie mój przyjaciel. Nie teraz. Wyjęłam z kieszeni telefon. Rozładował się.
-Jasna cholera!- powiedziałam pod nosem.
Poszłąm do domu. Zaczęłam grzebać w torebce.
-O nie!
Zgubiłam gdzieś klucze i portfel. W takich chwilach, mam ochotę... Dlaczego rodzice akuret wtedy musieli wyjechać do polski na slub znajomych?! Dlaczego Krystian musiał pojechać z nimi?! Dlaczego Ala musiała pojechać do teatru na noc?! Dlaczego?! Właśnie chwilę później sobie to uświadomiłam. Jeszcze chwilę grzebałam w torebce i rozcięłam sobie czymś palec. Było to moje lusterko. STŁUCZONE!
"To wszystko... Choroba Louisa, to teraz, klucze, telefon, rodzice...", pomyslałam. Pobiegłam do chłopaków. Drzwi były otwarte. Na twarzach 4/5 1D były promienne uśmiechy. Rzuciłam się na szyję Harremu z płaczem. Opowiedziałam o tej całej historii.
-Czyli dzisiaj śpisz na wycieraczce?- zażartował Niall, ale Harry chywa wział to na poważnie:
-Co ty powaliło cię?!- powiedział ostro. - Dzisiaj śpisz u nas.- brzmiało to o wiele łagodniej, a Harry patrzył prosto w moje oczy wymawiając te słowa. Otarł łzy z moich policzków i się do mnie uśmiechnął. Zaprowadził mnie do swojej sypialni, chociaz ja doskonale znałam drogę.
Wieczorem, kiedy wyszłam z łazienki w ciuchach, Harry uparł się, ze nie będę spała w tym, w czym chodziłam cały dzień, aż w końcu ztaneło na jego słowie i dał mi jakąś koszulkę z dwoma guzikami pod szyją. Nie zapinając ich, popęłniłam chyba największy błąd w moim życiu. Cały wieczór, Niall i chyba wszyscy chłopcy gapili się na mój dekolt. Na moje szczęście, miałam stanik. Chociaż Harry albo BARDZO martwił się o moją wygodę, albo poprostu chciał się napatrzeć, ale uparł się, że mam spać bez stanika, w samej koszulce. Dla mnie w domu, to była norma, ale nie przy nim. Chociaż, z drugiej strony, Harry, to był mój przyjaciel, najlepszy przyjaciel płci przeciwnej. Więc w końcu się zgodziłam. Potem powstała kłutnia, gdzie mam spać. Niall zaproponował, że nie muszę spać i całą noc robić mu jeśc na następne kilka lat, chociaż według mnie, w 12 godzin ugotowałabym dla niego żarcie co najwyżej na cztery godziny, ale szczegół... Harryt upierał się, zebym spała u niego. Mówił, że ma najwygodniejsze łużko, ale ja tam mysle, że chciał spać albo u Louisa, albo ze mną. W każdym razie jego propozycja wydawała mi sie... Lepsza.
-Ej, chłopaki. Nie chcę robić problemu. Moge przecież spać na kanapie...
-Nie możesz.- zaprotestował Niall.- Hazza nie może jeszcze dźwigać ciężarów. Dlatego ja śpię na kanapie. Przy okazji, mam bliżej do kuchni...
-A może u mnie?- zapytali chórkiem Zayn i Liam.
-Z miła chęcia, ale myślę, że nie dam rady się... roztroić...- odpowiedziałam. Niewiem jak, ale Harry przekonał mnie, żebym spała z nim w jednym łużku...
Zanim się położyliśmy, trochę gadaliśmy. Zapytałam o Louisa.
-Został przewieziony do prywatnej kliniki w Ameryce Połudnoiwej... Tam będzie miał o wiele lepsze warunki do leczenia i w ogóle...- Harry mówił z uśmiechem na ustach, ale po poliku zpłynęła mu łza. - No, idziemy spać?- zapytał, żeby zmienic temat.
-No... Możemy...- powiedziałam nieśmiale.
-Daria... Przeciez nic ci nie zrobię! A my jesteśmy przyjaciółmi! Fakt, nie mam obecnie dziewczyny, ale...
-Harry!- trzepnęłam go w ramię i oboje wskoczyliśmy pod kołderkę...

Autorką jest SiaSia moja BFF, a to jej blog: http://siasia1d.blogspot.com/

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz