sobota, 4 sierpnia 2012

Love Story Rozdział II

Po nie całej pół godziny zadzwonił dzwonek do drzwi. To była Daria. Wparowała do domu cała zdezorientowana. Chciałam zachować spokuj, ale byłam taka uradowana, że przez cały czas się uśmiechałam i czasami nawet wybuchałam śmiechem.
- Czemu się tak cieszysz?
- Bo wyjeżdżamy z kraju!
- Co!?
- No tak! Lecimy do Wielkiej Brytanii! Do Londynu!
- C... Cooo!?
- Tak!
- Ale nie mamy za co i nie jesteśmy pełnoletnie!
- Spoks mamy za co! Moja mama była tu jakis czas temu i dała mi kopertę, a w niej...
- No co w niej było???
- 80 000 zł!
- WOW!
- Co nie! To pakujemy się! Nie ma na co czekać!
- Ale moi rodzice nic o tym nie wiedzą!
- I mają nie wiedzieć!
- Co!?
- No poprostu uciekamy z kraju! Rozpoczniemy życie od nowa! Twoja mama ma nocke, a tata i brat nocują na działce prawda?
- Noo...
- To mamy czas by zabrać twoje rzeczy z domu, a potem do mnie i planujemy naszą szaloną ucieczkę!
- Super! To na co jeszcze czekamy? Jedźmy!
Jakby były wątpliwości to ja mam prawko bo udało mi się zdać 3 miesiące temu za pierwszym razem. Niektórzy mogą nie wierzyć, że w wieku 16 lat mam prawo jazdy, ale to prawda. Szybko wybiegłyśmy z mieszkania i ruszyłyśmy w stronę domu Darii. Gdy weszłyśmy do domu był pusty. Na szczęście! Miałyśmy dużo czasu na zabranie wszystkich rzeczy Darii i przy okazji zrobiłyśmy wielki burdel w domu by pokazać tak zwany bunt. Potłukłyśmy niektóre naczynia pobrudziłyśmy ściany itd... Szaleństwo na maxa! Gdy zabrałyśmy wszystkie rzeczy Darii i zostały w jej pokoju same meble mogłyśmy sobie już jechać do mnie. Gdy już chciałyśmy zamykać drzwi Darii się coś przypomniało i pobiegła w stronę salonu.
- Co się stało Daria!?
- Biore laptopa...
- Heh!
Szybko pobiegłyśmy do samochodu i pojechałyśmy do mnie. Zostawiłyśmy rzeczy Darii w samochodzie i poszłyśmy do domu. Rzuciłyśmy się na komputer w celu szukania jakiś tanich ofert samolotu do Londynu. Oczywiście udało nam się znaleźć coś bardzo szybko. Zadzwoniłyśmy by potwierdzić, że chcemy kupić te bilety i szybko zaczęłyśmy pakować moje rzeczy. Zarezerwowałyśmy lot przeprowadzkowy czyli na specjalne bagaże. Na szczęście miałam duży samochód towarowy więc miałyśmy gdzie pakować rzeczy. Gdy dom był już całkiem pustyi stały tylko same meble, a w samochodzie było jeszcze bardzo duzo miejsca więc z Darią postanowiłyśmy, że zabierzemy też niektóre meble. Problem był jedynie w tym, że nie umiałyśmy nic udźwigną, ale na szczęście obok mieszkał bardzo umięśnony facet, który pomógł nam to wszystko poznosić, a nie miałam zbyt dużo mebli bo zbyt długo tu nie mieszkałam. Gdy juz byłysmy w 1000% procentach gotowe do wyjazdu bardzo dumnie zamknęłyśmy mieszkanie i wsiadłyśmy do samochodu. Daria chciała jeszcze na chwile pojechać do starego domu by zostawic rodzicom wiadomość: " Już nie wrócę... Wyjechałam razem z Alą bardzo daleko od was i wszystkich! Wreszcie nie będziemy się musiały o nic zamartwiać. Nie szukajcie mnie bo i tak wam się to nie uda! Już od dawna miałam wasz wszystkich dość! NIE BĘDE TĘSKNIĆ! Wasza dawna córka Daria.". Po zostawieniu wiadomości ruszyłyśmy na lotnisko. Wszystko bardzo szybko minęło tylko nie wiedziałyśmy co zrobić z samochodem. Bagaże były już w samolocie, a my z Darią postanowiłyśmy sprzedać ten samochód bo w końcu nie wsadzimy go do samolotu! Na nasze szczęście pilot samolotu na nas poczekał, a my bardzo szybko skierowałysmy się w stronę skupu samochodowego. Gdy powiedziałyśmy, że chcemy sprzedac ten samochód facet, który miał kupić go od nas popatrzył się najpierw na samochód, a potem na nas i stwierdził:
- Jest w wyjątkowo dobrym stanie i... Nigdy bym nie pomyślał, że kiedyś będe miał okazję kupic ten samochód! Przecierz to antyk!
- Że co prosze!? - Zapytałam z niedowierzaniem. Przecierz ten samochód to był stary grat!
- Dam wam za niego... 150 000 funtów... Mam nadzieje, że nie jest to zbyt niska cena...
- Co pan powiedział!? 150 000 funtów!?
- To może 160 000 funtów?
- Nie no... 150 000 wystarczy...
- To postanowione proszę bardzo oto pieniądze.
- A to kluczyki do tego stare... Do pana nowego samochodu...
Zabrałyśmy pieniądze i przeliczyłyśmy. Było tam dosłownie 150 000 funtów! To był chyba jakiś psychol, który najwidoczniej nie ma co robić z pieniędzmi. Szybko uciekłyśmy na lotnisko żeby przypadkiem sie nie rozmyślił i nie kazał nam oddać tych pieniędzy. Byłyśmy w strasznym szoku. A jak ujrzałyśmy samolot to... Zabrało na tchu. Jeszcze nigdy nie widziałyśmy samolotu, a co dopiero lecieć samolotem. Weszłyśmy po schodkach do samolotu, a tam przywitała nas stewardesa i pokazała gdzie mamy usiąść. Było bardzo ładnie w tym samolocie, ale najbardziej zdziwiło nas to, że stewardesa pokazała nam miejsca w pierwszej klasie. No tam było... Jeszcze piękniej! Rozsiadłysmy się w wielkich fotelach i czekałyśmy na start. Po niecałych 5 minutach samolot ruszył w górę. Leciałyśmy dosyć długo, ale tego nawet nie czułyśmy bo cały czas byłyśmy zafascynowane widokami i faktem, że jesteśmy w samolocie...

Drugi rozdział też pewnie nie zaciekawy... Piszcie jak wam się podoba PLIS!

1 komentarz:

  1. Jaki nieciekawy?! To jest 100000 razy ciekawsze niż mój Wspólny Kierunek!!!A to podobno ja umiem pisać i mam bujną wyobraźnie!!!

    OdpowiedzUsuń