środa, 1 sierpnia 2012

Wspólny Kierunek Rozdział X

-Co? Serio? Ale na prawdę? Nie wygłupiaj się, tylko mów. Liam! Okie, zaraz będziemy...- rozłączyłam.- Chodź, idziemy do szpitala.
-Ale co się stało?- Ala spytała zdezorientowana.
-Nic. To znaczy coś, ale opowiem ci po drodze...
W szpitalu, pani z recepcjii, popatrzyła na mnie znudzonym wzrokiem i powiedziała, że jest za późno na odwiedziny. Zrobiłam smutną buzię, ale ona powiedziała, ze śliczne oczy juz na nią nie działają. Na nasze szczęście, Niall wracał z budki z hotdogami i nas zauważył.
-Proszę pani... One są jakby... Ta niższa, to moja kuzynka, więc...
Pani z recepcji, popatrzyła na niego i jejserce zaczęło bić szybciej i mocniej tak, że widziałam je i miałamwrażenie, że zaraz wyskczy z jaj niemałej piersi. Niall zabrał nas do windy.
-Nie wiedziałam, że tutaj jest winda...- powiedziałam wchodząc.
-Na prawdę? Za każdym razem jak byłaś na górze, to wdrapywałaś się schodami?! Ja chyba bym tak nie dał rady. A uwierz, często bywam na dole, z hotdogami...- Niall wyznał.
-Niall... Pokój 212 jest na drugim piętrze. Wyżej masz sypialnie we własnym domu. No chybaże macie windę...
-Nie. Często wchodziłam na Harrym...
-Na Harrym?!- zapytałysmy chórkiem razem z Alą.
-Na barana. myślisz, że jakim cudem tak szybko wyrobił sobie taki kaloryfer, co?!
Weszliśmy do pokoju 212. Ten numerek powoli zaczynał mnie wkurzać. Kiedy weszliśmy, przywitał nas jak zwykle promienny usmiech Hazzy.
-Daria!- wykrzyknął na nasz widok.- Ala!. Tęskniłem!
Zdziwiło mnie to, że już mnie pamięta i po policzku zpłynęła mi łza. Podeszłam do jego lużka , a on mocno mnie do siebieprzyciągnął i przytulił. Prawie mnie udusił, ale cieszyłam się że mnie pamięta. I nawet pamiętał Alę, a mówiłam mu jej imię ze dwa razy w życiu... Jej nie przytulił, ale podał rękę. Ja w tym czasie podeszłam do Louisa. Połozyłam rękę na jego bledziutkim czole i co mnie zdziwiło, było zimne. Za zimne. Wystraszyłam się, ale spytałam Liama, co z nim.
-Temperatura mu bardzo spadła.
-Czuę- odpowiedziałam.
-Jeszcze godzinę temu miał 36 stopni. A teraz, jak?
-36?! Liam, on jest zimny.
Liam zrobił wielkie oczy. Ja szybko poszłam po pielęgniarkę, która poprosiła nas, żebyśmy na 15 minut wyszli, ale Harry upierał się, żemym ja została, więc pani w białym fartuszku w końcu się zgodziła. Usiadłam na krzesełku obok łużka Harrego i cicho spytałam, czy już wszystko pamięta.
-Mam problemy z drobnymi szczególami... Ale tak to raczej wszystko. Niedługo mnie wypiszą. Wiesz, co dziwne, nie pamiętałem co się stało Louisowi. Chłopcy miwytłumaczyli. Martwię się o niego. Ej, a jak? Jakie mam czoło?- spytał i wziął do ręki moją rękę i przyłozył ją sobie do czoła.
-Ciełe.- powiedziałam oschle, ale to był udawany ton. Uśmiechnęłam się do niego. Byłąm na nim tak skupiona, że nie zauważyłam, że pielęgniarka wyszła i przyszła z lekarzem.
-Co z nim jest?- spytał Harry.
-Jedzie na badania. Pogorszyło mu się...
Chwilę później o sali weszli Liam i Zayn.
-Gdzie Ala i Niall?- spytałam.
-Nie wiem- odpowiedzieli chórkiem, co wyszło im wręcz idealnie.

Autorką jest SiaSia moja BFF, a to jej blog: http://siasia1d.blogspot.com/

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz