Wbił w Ciebie swój wzrok, nie wiedziałaś czy daje mu to jakąkolwiek satysfakcję, czy coś czuje, ale jego oczy były rozżarzone jak nigdy. Patrzył na Ciebie z namiętnością jakiej jeszcze w życiu u niego nie dostrzegłaś. Byłaś zadowolona, że to akurat Ty jesteś celem jego najbardziej niegrzecznych myśli, sam Ci to przyznawał, ale nigdy ich nie zrealizował. Przybliżył się gwałtownie popychając Cię na drzwi, poczułaś mieszankę potu i jego perfum, które pobudzały zmysły chyba każdej dziewczyny. Słyszałaś jak oddycha, delikatnie, ale szybko, żeby Cię nie spłoszyć. Oderwał wzrok od Twoich oczu i skierował je na usta przy czym przygryzł swoje i uśmiechnął się delikatnie. Jego ręce błądziły gdzieś po Twoich plecach i pośladkach. W końcu nie mogłaś oprzeć się jego wargom i pocałowałaś go z pasją. Harry był tak bardzo pobudzony, że wtopił się w Ciebie jak nigdy. Jedną ręką objął Cię w pasie, a drugą otworzył drzwi obsypując Cię pocałunkami. Kiedy wepchnęliście się do jego pokoju zamknęłaś je i zapaliłaś światło, które poraziło was mocno w oczy. Hazza po chwili zgasił je i spojrzał się na Ciebie mówiąc:
- Po co nam światło? – na jego twarzy zagościł niegrzeczny uśmieszek.
- Zamierzasz właśnie zrealizować jeden z tych kilku zbereźnych snów ze mną? – zapytałaś poprawiając obcisłą, czarną sukienkę, w której byłaś z zielonookim na imprezie.
- Kilku? – zaśmiał się. Podszedł i chwycił Cię mocno w pasie przypatrując Ci się od góry do dołu. Czułaś, że rozbiera Cię już wzrokiem. – Było ich więcej niż kilka. – cmoknął Cię delikatnie w szyje. – Dużo więcej. – zdjął koszulkę okazując swój piękny, umięśniony brzuch. Roztrzepał swoją grzywkę jak to zawsze miał w zwyczaju i znowu się do Ciebie przybliżył. Widziałaś w nim kogoś więcej niż tylko Harry’ego Styles’a, członka One Direction. Widziałaś w nim kogoś, kto potrafił być przy Tobie kiedy miałaś najgorszy humor, kogoś kto potrafił Cię wtedy pocieszyć, a jeśli nie to po prostu był, kogoś kogo potrzebowałaś, a on chyba potrzebował Ciebie, bo zawsze gdy wracał zmęczony z prób i wywiadów przytulał się do Ciebie i błyskawicznie wracała jego chęć do życia. Właśnie uświadamiałaś sobie jak bardzo kochasz Styles’a, a on próbował się uporać się z długim suwakiem, który miałaś z tyłu sukienki.
- Harry. – nie reagował. – Hazza.
- Słucham? – znowu skupił się na Twoich tęczówkach. Przebił Cię wzrokiem na wylot, dosłownie na wylot. Czułaś jego ciepłe dłonie na plecach i jego oddech na karku co Cię jeszcze bardziej pobudzało.
- Kocham Cię. – w końcu to z siebie wydusiłaś. Czekałaś na jakąkolwiek odpowiedź z jego strony, nadal patrzył się na Ciebie, lecz teraz jakby rozpaliłaś jego pożądanie. Znów chwycił Twoją twarz w dłonie i zatopił się w Twoich ustach. Pomiędzy pocałunkami szepnął:
- Ja Ciebie też, najbardziej na świecie.
Obudziłaś się nago, cała roztrzepana. Przypomniałaś sobie wszystko co działo się tej nocy, jaki Harry był delikatny, chociaż czasem potrafił dać czadu, dosłownie. Cieszyłaś się, że to właśnie z nim to zrobiłaś, był odpowiednią osobą. Kochałaś go jak nikogo innego, był całym Twoim życiem. Wzięłaś z podłogi jego białą bluzkę i założyłaś ją na siebie. Podreptałaś po cichu w stronę kuchni. W niej n a krześle siedział on, w samych bokserkach, nawet w bardziej roztrzepanych włosach niż Ty, bawiący się szklanką z małym uśmieszkiem na twarzy. Oparłaś się o futrynę i wpatrywałaś się w niego, był taki piękny, tak idealny, stworzony wprost dla Ciebie. Odwrócił się i wtedy zauważył Ciebie. Odstawił szklankę na stół i podszedł blisko. Był dużo wyższy od Ciebie, więc musiałaś stanąć na palcach. Pocałował Cię delikatnie i powiedział:
- Dzień dobry, kochanie. Prawda, że mogłoby być tak codziennie? No i co noc.. – prawy kącik ust podniósł mu się do góry, zawsze tak się uśmiechał, kiedy myślał o czymś niegrzecznym. Czyli bardzo często..
- Jak najbardziej. – przytuliłaś się do niego najmocniej jak mogłaś.
- Kochanie.. Musimy dziś jechać na sesję z chłopakami. Jedziesz ze mną prawda?
- Pewnie.
Widziałaś jak pęka szyba, słyszałaś krzyk Hazzy, był nie do zniesienia. Nie mogłaś widzieć jak cierpi, to było zbyt ciężkie. Słyszałaś jak krzyczał, żeby Cię ratowali, żebyś tylko Ty przeżyła. Teraz siedzisz przy nim w szpitalu. Umiera. Pijany kierowca wjechał w wasz samochód. To cud, że Ty przeżyłaś.
Usłyszałaś charakterystyczny pisk urządzenia. Zwiastowało to tylko jedno. Umarł. Zaczęłaś płakać. Jak nigdy dotąd.
Chwyciłaś za jego zimną dłoń. Ręce Ci się trzęsły, z policzków spływały słone łzy. Szepnęłaś delikatnie:
- Kocham Cię, nigdy nie przestanę.
Myślałaś, że to już koniec, ten pisk był nie do zniesienia, lecz po chwili znowu pikanie zaczęło być nieregularne. Zaczerwienionymi oczyma spojrzałaś na twarz chłopaka. Otworzył delikatnie oczy, ścisnął Twoją dłoń i powiedział:
- Ja też Cię kocham, słońce, oddałbym życie za Ciebie.
Directionerka.♥
Aż poczułam motylki w brzuchu!
OdpowiedzUsuńŚWIETNEEE! <3
Zapraszam do mnie na nowy rozdział na: http://marrymeharrystyles.blogspot.com/
Pozdrawiam! :*
Super Extra Pisz dalej...!!!
OdpowiedzUsuńOmg , it's so AMAZING <3
OdpowiedzUsuńthat's right !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuń