wtorek, 28 sierpnia 2012

Blog dla NASTOLATKÓW

Jeżeli chcesz znać odpowiedź na różne pytania lub dowiedzieć się czegoś o byciu nastolatką to wejdź na tego bloga: http://matiz-blog-dla-nastolatkow.blogspot.com/
Prowadzę go sama. Dopiero go założyłam i znajdzie się na nim dużo różnych fajnych i pożytecznych informacji. Bardzo go polecam.
                                                                                                                                 Pozdro, matiz ;)

środa, 15 sierpnia 2012

Zemsta Rozdział IV

Usiadłam na ławce. Nicki siedziała na huśtawce i lekko się bujała. Byłyśmy zmęczone. Przed chwilą przeszłyśmy całe miasto. Natychmiast przybiegły dzieci na plac zabaw.
- Nie ma chwili spokoju – westchnęła Nicki.
- Masz rację – potwierdziłam.
Wyszłyśmy z placu zabaw. Szłyśmy wąską ścieżką i gadałyśmy. Ciągle myślałam o Macie, którego poznałam na imprezie. Był taki miły i przystojny...
Zadzwoniła moja komórka.
- Halo ??? – odebrałam ją.
- Silvia, to ty ??? – usłyszałam.
- Tak, tutaj Silvia.
- To ja, Matt. Chciałbym się z tobą umówić.
- Ok, ale o której ???
- Dzisiaj o 16. Pasuje ci ???
- Pasuje. Do zobaczenia u mnie.
- Narka.
Byłam taka szczęśliwa jak nigdy. Myślałam, że Matt już o mnie zapomniał. Już widziałam, jak ja i Matt siedzimy obok siebie. Potem się całujemy i...
- Sil, co się dzieje ??? – przerwała mi Nicki.
- Nie uwierzysz!!!!!! – krzyknęłam.
- Co się stało takiego ???
- Matt zaprosił mnie na randkę!
- Extra.
- Masz rację.
****************************
Nie miałam się w co ubrać. Siedziałam na kanapie w moim pokoju i zastanawiałam się.
- Mogę pożyczyć ci jakiś mój top – powiedziała Nicki.
- Nie, dzięx.
- Wiesz – powiedziała Nicki, siadając obok mnie. – Chłopak pomyśli, że ci na nim na maxa zależy i będzie zarozumiały. Może cię szantażować.
- Dzięx za wskazówki.

Przejrzałam się w lustrze. Wyglądałam super. Przynajmniej według mnie. Miałam na sobie czarny top, dżinsowe szorty i szpilki + extra biżuterię.
Miałam nadzieję, że Mattowi też się spodoba.

wtorek, 14 sierpnia 2012

The Garden Rozdział VI

Nad morzem nie mogłam spać, jeść ani myśleć. Tylko o Tomie. Tylko. O jego nieskazitelkych włosach... Mlecznej cerze... Idealnych oczach, ustach...
Siedziałam na kocu i patrzyłam jak kilku kolesi flirtije z moją przyjaciółką. Nagle mój 13-o letni brat koło mnie usiadł i owinął się ręcznikiem.
Zaczął patrzeć się an jakieś starsze od niego laski... Zaczęłąm być zazdrosna. O niego, o Alice. Wędrowałam wzrokiem po całej plaży i nie było na kim oka zawiesić. Każdy przystojny koleś, albo chociaż w moim wieku, miał w ręku papierosa, butelkę, albo puszkę z piwem, albo był z dziewczyną. Nie było nikogo dla mnie.
"A może jakaś dziewczyna...?", pomyślałam, ale chwilę później schowałam twarz w dłoniach.
"Popadasz w jakąś depresję!!!", myślałam.
Tak bardzo chciałam, żeby nagle Tom przyszedł i... Na mnie popatrzył. Albo nawet nie. Nie musiałby patrzeć.
Nie wyobrażałam go sobie z papierosem, czy alkocholem. Mógł mieć dziewczynę, ale z dziewczyną można zerwać...
W końcu na koc wrócili rodzice. Gruchotali jakby byli parą młodą, a za nimi było 17 lat małżeństwa. Poczułam, że coś się we mnie wzbiera.
-Idę się przejść. -powiedziałam wstając z koca. Minęłam Alice i jej "chłopców". Poszłam w nieznanym mi kierunku. Nawet nie patrzyłam gdzie idę, czy zaraz nie wpadnę do wody, komuś na zamek, czy na jakis koc, czy nie zabiję się o leżak. I stało się. Zderzyłam sie z kimś. Obydwoje upadliśmy na pisasek.
-Przepraszam, gapa ze mnie...
-Nic się nie stało- powiedział ktoś podając mi rękę i otrzepując się drugą.
-Dzięki... I jeszcze raz...- popatrzyłam na niego. Serce zaczęło mi bić na prawdę szybciej. Uśmiechnęłam sie. Przede mną stał Tom ze snu...!
-Jes... Tem... Dariee...
-Uh... Ładne imię... Nie jesteś z tąd?
-Nie, z PL...
Zaprowadziłą mnie na jakiś koc.
-To jest Louis, Zayn, Liam i Niall... A ja jestem Harry...
-MIŁO MI!- wykrzyknęli chórkiem w piątkę.
-H... Hej... Dariee.- przedstawiłam się.
-Usiądziesz?- Liam zpytał, poklepując kawałek koca obok niego.
-Nie chcę robić kłopotu...- zaczęłam nieśmiało.
-Przestań!- krzyknął chłopak z czarnymi włosami, chyba Zayn.

Autorką jest SiaSia moja BFF, a to jej blog: http://siasia1d.blogspot.com/

The Garden Rozdział V

-No przecież mówię!
-Taaa...- Alice westchnęła i znów popatrzyła się maślanym wzrokiem na Kubę.
-Biedak...- westchnęłam pod nosem.
Zamknęłam oczy i z całych sił starałam sobie przypomnieć. Przypomnioeć twarz Toma, bo tak dałam mu na imię. Nikt o nim nie wiedział, Tylko ja. W głębi duszy marzyłam, żeby... Żeby prawdziwy Tom, to znaczy chłopak ze snu, bo zapewne nie ma na imię Tom, mnie spotkał...
-Pytałaś się?- Alice wyrwała mnie z zamyślenia.
-Co? O co? Kogo?- popatrzyłam na nią zdezorientowana.
-Kubusia... Czy ma jeszcze tą dziewczynę...
-T... Tak.- skłamałam.- Wczoraj na Skypie. Ma. Dalej chodzi z Weroniką... Ale se zmieniła. Teraz jest "Veronica"...
Alice łzy stanęły w oczach. I w końcu zpłynęły na policzki.
-Nie płacz. Znajdziemy ci chłopaka...
W tym momęcie mi też zachciało mi się płakać. Też chciałam chłopaka. Toma. Pięknego, wrażliwego... Ale na jawie. A nie we śnie, z którego mnie obudzili.
Przytuliłyśmy się. Potem poszłyśmy po Bruna i pojechaliśmy na działkę, do Ogrodu.
Kiedy Bruno biegał za motylami, opowiedziałam Alice o Tomie.
-Ja znam go. Ten opis... Już kiedyś go widziałam...
Serce mi stanęło. Albo zaczęło bić szybciej. Sama nie wiem.
-Co? Na prawdę? GDZIE?! KIEDY?!
-Uspokuj sie... Nie wiem. Wiem, że już kiedyś go widziałam. Po prostu.
Spuściłam głowę, ale nie ztraciłam nadzieji do końca.
W Ogrodzie zaczęło być coraz ładniej. Scieśzki po woli sie wydeptywały, zaczęły wszędzie rosnąć kwiaty, kwitnąć drzewa... Trawa robiła się soczysta, zielona. Soczyście zielona. Bruno przyzwyczaił sie do wszystkich zwietząt jakie tam były. Ala znowu zaczęła sie uśmiechać. Zaprzyjaźniła się z Kubą i coraz częściej chodzili we trójkę na spacery z moim psem. Ja zostawałam sama w ogrodzie, albo w moim pokoju, na łużku i przypominałam sobie twarz Toma.
Od snu minęły dwa dni.
-No, jutro jedziesz nad morze. Chciałabym jechać z wami. Fajnie by było, nie?
-No...- powiedziałam cicho.
-Ty, co się stało? Wyglądasz jakby cię coś... Bolało.
-Bo... Nie, nic. Chodź, zapytamy sie mojej mamy.

Autorką jest SiaSia moja BFF, a to jej blog: http://siasia1d.blogspot.com/

The Garden Rozdział IV

Wyszliśmy z ogrodu gadając. Zawiązałam sznurówką obydwa skrzydła i zaprowadziłam Kubę na moją działkę. Chwilkę się rozglądał. Potem znalazł wspólne tematy z moim bratem (Minecraft). Usiadłyśmy z Alice na (kilku osobowej) huśtawce i zaczęłyśmy się lekko bujać.
-Fajny ten Kuba...- zaczęła nieśmiało.
-No co ty?! Podoba ci się KUBA?!- popatrzyłam na nią jak na głupią.
-Ciszej!- zatkała mi palcem usta.- jeszcze cię usłyszy... Co w tym złego?!- zapytała podejrzliwie.
-Nic, nic. Ale on chyba ma dziewczynę...
-Spytaj się go!!!- Ala dosyć głośno poprosiła. Kuba i mój brat, którzy siedzieli kilkanaście metrów na przeciwko nas, dziwnie się na nas popatrzyli.
-A tobie się nie podoba? Podobno lubisz chłopców...
-Nie. Kuba to jeden z moich nielicznych przyjaciół. Fakt, widzę go po raz pierwszy w życiu, ale... Kuba to jest kumpel, przyjaciel. Nie nadaje się na chłopaka według mnie. KOMPLETNIE!
Potem zapadła długa, grobowa wręcz cisza. Słychać było tylko przytłumione głosy Kuby i mojego brata. Po tej dłuuugiej, grobowej ciszy, moja mama zabrała nas do kupy i pojechaliśmy do domu. Z Kubą rozstaliśmy się przy białej bramie, bo przyjechał tam swoim samochodem.
Usiadłam na łóżku. Popatrzyłam na wyświetlacz telefonu. Był 11.08.2012 r.
-O mój Boże...- powiedziałam pod nosem i padłam plackiem na łóżko.
Do pokoju weszła mama.
-Pamiętasz jeszcze?
-Co?!- udawałam głupią.
-Że za trzy dni jedziemy nad morze... Jutro wielkie pakowanie, a ja radzę ci zrobić pranie...- wskazała palcem ogromną kupkę brudów pod oknem. Zrobiłam minę zbitego psa, ale mama odwróciła się na pięcie i wyszła zatrzaskując za sobą drzwi.
Usiadłam na kącie łużka i przetarłam dłońmi twarz.
Podeszłam do wielkiej kupki i zaniosłam ją do łazienki...
*
Biegłam przez ogród w zwiewnej, jasnej sukni pod kolana. Byłam roześmiana, wesoła. Przy okazji rozglądałam się do okoła. Mój ogród był 100 razy piękniejszy niż ostatnim razem jak tam byłam. Dobiegłam do jabłonki. On tam był. Stał tyłem, ale kiedy usłyszał mój śmiech, odwrócił się do mnie. Był piekny. Miał mleczną cerę, ciemne, długie, kręcone włosy i jasne, roześmiane oczy. Piękne, idealne usta. Przytulił mnie mocniej niż zwykle. Poczułam jego delikatne dłonie i piękny, słodki zapach. Była to mieszanka dezodorabtu z Playboya, jakiejś wody po goleniu i zapachu jego ciała. Pocałował mnie i poczułam jego delikatne usta na miom policzku...
-Kochanie...
*
-Kochanie! Dariee!!! WSTAWAJ!!!- mama obudziła mnie.
Obudziła mnie z najpiękniejszego snu pod słońcem.
-Co jest?- zapytałam półprzytomna.
-jest niedziela. Wstawaj.
Była godzina... Około 12-nastej.
Zamknęłam oczy i zaczęłam sobie przypominać rysy twarzy chłopaka z mojego snu. Widziaam go, chociaż coraz słabiej. W końcu zniknął.
Ubrałam się w stary dres i wyciągnęłam z szafy walizkę.

Autorką jest SiaSia moja BFF, a to jej blog: http://siasia1d.blogspot.com/

niedziela, 12 sierpnia 2012

Zemsta Rozdział III

Nicole i Marica z kumpelami postanowiły zabrać mnie na imprę.
- Co powiesz na ten top??? – zapytałam Nicki.
- Jest zarąbisty! – odpowiedziała.
Na krześle leżała cała sterta moich imprezowych ciuchów. Dlaczego musiałam wybrać tylko kilka?...
W końcu się ubrałam, choć trochę to trwało. Miałam na sobie top w zebrę, czarne rurki i szpilki. Zrezygnowałam z biżuterii prawie całkiem. Miałam tylko małe, błyszczące kolczyki, które i tak były ukryte pod moimi długimi blond włosami.
- OOO, nasze auto już podjechało! – krzyknęła Marica.
Wyjrzałam za okno. Stała tam piękna limuzyna.
Rodzice Nicki i Mari mają forsę, więc stać ich na to.
Wsiadłyśmy do auta. Czułam się dziwnie. Nigdy nie jeździłam limuzynami. Natomiast dziewczyny czuły się w niej jak ryby w wodzie. Ale one były do tego przyzwyczajone.
Na imprezie było EXTRA!!!!!!!!!!!!!! Poznałam na niej kumpele Marici – Angelę, Natalie i Olivię, która przyjeżdża tylko na wakacje.
Chodziłyśmy „stadem”.
- Silvia, idziesz z nami się przejść ??? – zapytała Angela.
- Nie, dzięx – odpowiedziałam. – Na dworze jest duszno.
- Ok – uśmiechnęła się Oli. – Pójdziemy same.
Miałam przy sobie dużo kasy. Poszłam sobie kupić coś do picia.
Szerokie MENU:
- soki owocowe
- alkohol – dla pełnoletnich!!!!!
- herbata mrożona
- woda mineralna – gazowana i niegazowana
- fruit tea
...
Tutaj się zatrzymałam. Postanowiłam zamówić ten ostatni napój. Nigdy nie słyszałam o czymś takim jak fruit tea.
- Słucham, co podać? – odezwał się barman.
- Jest fruit tea???
- Tak, podać???
- Poproszę.
Piłam napój. Fruit tea ( owocowa herbata ) była bardzo smaczna i tania.
- Hey – usłyszałam czyjś głos obok mnie.
- Cześć... – oglądałam się na wszystkie strony.
Zobaczyłam obok mnie chłopaka.
- Jestem Silvia, a ty??? – zapytałam.
- Matt, miło mi – powiedział.
Matt był niesamowicie przystojny. Miał ciemne, kręcone włosy.
Miał na sobie dżinsy i bluzę. Widać było, że lubi wygodę. Tak jak ja !!!!!!
- Mam 17 lat, a ty.
Bałam się przyznać Mattowi, że mam 13 lat.
- Ja... yyy...mam... 13... lat...
- Ale extra! Szukam młodszej laski!
Bardzo się ucieszyłam.

sobota, 11 sierpnia 2012

Zemsta Rozdział II

Nie powiedziałam Nicole, że boję się jej siostry. A co, jak ją urażę?
- Sil, co się dzieje? – zapytała. – Nie cieszysz się?
- Cieszę, Nicki, ale... – nie mogłam tego z siebie wydusić, więc przeszłam na inny temat:
- Zdaje mi się, że zmieniłaś się od ostatniego czasu.
- Wszyscy tak mówią.
Przypatrzyłam się jej dokładnie. Nie wyglądała już jak dziecko. Gdy miała 11 lat, to już tak nie wyglądała, ale jak miała 10 – wtedy jeszcze tak.
Miała ciemne, proste włosy, była ubrana w niebieską bluzkę i czarne rurki. Najwyraźniej pożegnała się już z cukierkowymi ciuchami i swoją najukochańszą fryzurą sprzed kilku lat: dwoma kucykami.
Wyjęłam jej fotkę, gdy miała 10 lat: chudziutka dziewczynka w różowym stroju i z dwoma kucykami.
- Idziesz? – odezwała się zniecierpliwiona.
- Już idę. – poszłam za nią.
Byłyśmy w domu. Bałam się.
- Ty jesteś Marica, tak? – zapytałam pierwszą napotkaną osobę.
- Nie! – odpowiedziała. – Marica wyszła. Zaraz będzie. Powiem jej, że jej szukasz.
- Nie! – krzyknęłam, ale dziewczyna już poszła.
Na szczęście Nicki tego nie słyszała.
- Mieliśmy remont – powiedziała. – Więc może chcesz, żebym cię oprowadziła???
- Dobra.
Nicole oprowadziła mnie po jej mieszkaniu. Dostałam swój pokój. Było tam całkiem nieźle urządzone. Ściany były obklejone tapetą w panterkę, podłoga panelowa. W rogu pokoju stało wielkie łóżko. Wyglądało tak miękko, zwłaszcza, że byłam zmęczona po podróży. Postanowiłam je wypróbować. Położyłam się.
- Silvia!
Zeszłam na dół.
- Heja, Silvia! – przywitała mnie jakaś dziewczyna. – Jestem Marica. Szukałaś mnie?
-yyy... nie, ja po prostu...
- co???
Musiałam teraz powiedzieć Nicole i Marice, że bałam się jej.
- Ja... – nie mogłam tego z siebie wydusić. – Bałam się Marici......
Dziewczyny pękały ze śmiechu.
- Mnie się mało kto boi – powiedziała 14- latka.
- Mari jest bardzo miła – uspokoiła mnie Nicki.
- Już teraz wiem – uśmiechnęłam się.

Wspólny Kierunek Rozdział XXV

Zaczęłam pakowć do plecaka ubrania. Spieszyłam się, ale pocieszałam się faktem, ze moi rodzice są w pracy, a Alice i Christian... No po prostu nie ma ich w dou. Tak szczerze, to nie wiedziałam i miałam w nosie, gdzie są. Plecak był za mały. Wzięłam torbę. Teraz zmieściło mi sie wszystko, co miałam zamiar zabrać. Żele pod pryszic, ubrania, ręczniki, ciuchy, telefon, laptopa, ładowarki, jakieś słodycze, kasę z pokoju Christiana... Wzięłam to, co było mi potrzene do życia codziennego. A nie chciałam żyć z kasy rodziców mojego chłopaka. Wyrwałam z kalendarza starą kartkę i na odwrocie napisałam: "Mamo, Tato. Muszę to zrobioć, chociaż wiem, że możecie być na mnie źli, przejmować się. Ale się wyprwadzam. Mam dość wracania trzeźwa do domu, kazań... Mojego brata. Jestem dużą dziewczynką i mogę podejmować pewne decyzję. Niedługo mam osiemnaste urodziny, a wtedy będę zdaa już tylko na siebie. Dam radę! ie przejmujcie się.
Wasza była córka, Dariee."
Liścik był dłogi, ale był ostatnim listem, jakiego rodzice mięli ode mnie przeczytać. Ale każde zdanie, kazde słowo z tego listu to była najszczersza prawda. Miaalm dosyć życia w zamknięciu, z nimi. Miałam plan znaleźć sobie jakąś racę potem mieszkanie i zamieszkać sama, bez kogokolwiek, nawet mojego kochanego chłopaka...
Weszłam do domu. Rzuciłam torby gdzieś w kąt i powieedziałam pod nosem: "Nareszcie wolna". Rzuciałam się na kanapę i włączyłam tv. Nie zważałam na nic. Na kompletnie nic. Miałam w dupie całe moje życie. Całe moje przeszłe życie, chociaż czułam, że dopiero w tamtym momęcie zaczęłam na prawdę żyć.
Zadzwonił dzwonek do drzwi. Jak głupia, otworzyłam.
-Co ty wyprawiasz?- Alice spytała spokojnie.- Masz 17 lat. Co to znaczy?!- podała mi mój liścik.
Rzuiłam go jej za plecy i bez słowa zatrzasnęłam drzwi.
Oparłam się o drzwi i głośno odetchnęłam z ulgą.
-Od tej pory, będę traktować wszystkich, jakbym ich nie znała.- powiedziałam do siebie pod nosem.

Przepraszam, że rozdziały nie są jakieś szczególnie ciekawe, ale oprócz Wspólnego Kierunku piszę też The Garden i mam coś do napisania bardziej prywatnie, chociaż nie wiem... Może kiedyś to opublikuje... Ale pomimo wszystko, mam nadzieję, że opowieadania się podobają.
I... Chciałam przeprosić za wszelkiego rodzaju błędy. Piszę wszystko na szybko...
Autorką jest SiaSia moja BFF, a to jej blog: http://siasia1d.blogspot.com/

piątek, 10 sierpnia 2012

Love Story Rozdział VI

Gdy już oddalilismy się tak, że nie było widać willi Harry zaczął się bardzo cieszyć. Nie przejmowałam się tym bo ja sama byłam okropnie uradowana. Na początku pojechaliśmy do bardzo małej kawiarenki pod miastem. Znajdowała się ona praktycznie na pustkowiu. Do okoła nie było żadnych bloków tylko same pola uprawne. Sama ona była w dość lekko zrujnowanym budynku co wyglądało nawet całkiem fajnie. Harry zaparkował na poboczu bo przy kawiarwnce nie było żadnego parkingu. Zauważyłam, że na poboczu stało też dość dużo samochodów pewnie do tej kawiarenki.
Razem z Harrym weszliśmy do środka. Na zewnątrz wydawało się, że jest bardzo mała, ale w środku... Była ogromna i... Bardzo, bardzo piękna. Usiedliśmy przy stoliku przy fontannie. Szum wody lejącej się z niej był wyjątkowo uspokajający. Rozsiasłam się na ogromnym fotelu, który jak się okazało był rozkładany i z funkcją masażu. Nigdy nie byłam w podobnym miejscu. Podeszła do nas pani i dała karty byśmy mogli sobie coś wybrać i powiedziała, że zaraz przyjdzie po zamówienie. Ja cała szczęśliwa złapałam za kartę i zaczęłam przeglądać co to tu mają ciekawego. Harry nawet nie podniusł karty.
- Czemu nie patrzysz co chcesz wziąść?
- Bo ja wiem co ja chce wziąć...
- Serio? Chyba często tu bywasz?
- No troszeczkę...
- Nie dziwie się! Jest tu przepięknie!
- No właśnie dlatego cię tu zabrałem.
- Bardzo dziękuję.
Jeszcze raz zerknęłam na karte. Przyszła pani po nasze zamówienie.
- To co mogę podać?
- Ja poproszę to co zwykle, a... - Wskazał na mnie.
- Ja poproszę Gorącą Czekolade z bitą śmietaną.
- To wszystko? - Zapytała kelnerka.
- Tak, tak.
Harry odpowiedział po czym wysłał mi piękny uśmiech i przysunął swoje krzesło do mojego. Rozglądałam się po całej kawiarence kiedy Harry położył ręke na moim kolanie i się uśmiechnął. Złapał mnie za ręke i szepnął do ucha:
- Chciałabyś być moją dziewczyną?
Szybko się odwróciłam i popatrzyłam na Harrego. Był naprawde piękny. Przez chwile nie wiedziałam co powiedzieć. Harry patrzył na mnie tymi swoimi pięknymi oczami. Widziałam w nich szczerość i miłość.
- Tak. Zostanę twoją dziewczyną... - Uśmiechnęłam się ze łzami w oczach.
Harry przetarł moje łzy i pocałował mnie namiętnie w usta. Ja odwzajemniłam pocałunek. W tamtej chwili byłam naprawde szczęśliwa... Pierwszy raz od czasu bardzo długich lat. Harry obiął mnie kładąc ręke na mojej talii. Kelnerka przyniosła nam to co zamówiliśmy. Ja i Harry szybko wzieliśmy swoje zamówienia. Gdy już wziełam pierwszy łyk czekolady poczułam raj na podniebieniu i dla kubków smakowych. To było niesamowicie dobre. Harry jak tylko na mnie spojrzał uśmiechnął się i powiedział:
- Masz coś w kąciku...- Przetarł mi ust chusteczką i pocałował w mnie znów bardzo namiętnie.
Teraz przy Harrym czułam się niesamowicie. Nareszcie ktoś mnie doceniał, szanował... Nigdy nie miałam chłopaka ani nawet znajomego tylko Daria była tym szczęśliwym trafem. Po wypiciu Harry sprawdził, która godzina i szybko się zebrliśmy.
- To gdzie teraz jedziemy Harry?
- Zobaczysz kochanie...
On powiedział do mnie kochanie... Od razu jak to usłyszałam rzuciłam się na niego, mocno go przytuliłam i pocałowałam w usta. "Szykują się ciekawe i niezapomniane chwile..." pomyślałam.
Pojechaliśmy do kina. Harry tylko poszedł kupić popcorn. Zastanawiałam się dlaczego nie kupił biletów. Najwidoczniej wszystko dokładnie wcześniej zaplanował.
- Jaki film wybrałeś?
- "Zakochany kundel".
- Że co!? To w ogóle jeszcze leci!?
- Najwidoczniej.
Zdziwiło mnie to. Było aż podejrzane bo przecierz to stara bajka i już dawno jej nie puszczają. Jak byliśmy przed salą to nie było nikogo sprawdzającego bilety. Harry tylko złapał mnie za ręke i weszliśmy do sali. Usiedliśmy mniej więcej na środku sali i okazało się, że jesteśmy sami. Przytuliłam się do Harrego, a on mnie objął i równierz przytulił. Jak były romantyczne sceny w filmie całowałiśmy się bardzo namiętnie. W końcu po skończonym filmie Harry zabrał mnie na London Eye. Widać było z tamtąd prawie cały Londyn. Widoki były naprawde przepiękne. Po jednej rundce na London Eye pojechaliśmy do Harrego. Mieszkał sam. Poszłam rozejrzeć się po jego domu, a on w tym czasie przygotowywał kolację. Poszłam do jego sypialni i podobnie jak on zaczełam się przyglądać jego zdjęcią. Był na nich taki słodziutki...
- Kochanie choć! Kolacja gotowa!
- Już idę!
Zbiegłam po schodach i zobaczyłam... Dużo płatków róż i świec i do tego leciała batrdzo romantyczna muzyka. Usiadłam przy stole. Zjedliśmy kolację w naprawdę romantyczej atmosferze. Po zjedzonej kolacji udaliśmy się do sypialni...

Ten rozdział jest chyba trochę nudny... Piszcie jak wam się podoba.

Nowy blog! Love Story of One Direction

Zapraszam na mojego bloga na, którym znajdą się moje różne opowiadania takie jak "Love Story" czy "Diary". Zapraszam do czytania i od razu proszę by pisać komentarze jak podobają wam się moje opowiadania...
Link do bloga: http://matiz-stories.blogspot.com/

Matiz ;)

czwartek, 9 sierpnia 2012

Love Story Rozdział V

Szybko się ubrałam i zbiegłam na dół.
- Daria!
- Co?
- Jesteś gotowa do wyjścia?
- Noo... A po co!?
- Bo jedziemy poznać One Direction!
- Serio!? Chyba żartujesz!
- Nie! Harry jest z One direction i czeka na nas przed domem więc szybko się ubieraj i jedziemy!
- Dobra! Czekaj już idę!
Szybko się zebrałyśmy i pobiegłyśmy do samochodu stojącego przed domem. Ja wsiadłam do przodu, a Daria do tyłu.
- Gotowe? - Harry spytał.
- Oczywiście! - Krzyknęłyśmy chórkiem.
I w końcu ruszyliśmy w drogę. Daria przez całą droge podskakiwała na tylnim siedzeniu bo się tak cieszyła. Ja bardziej się cieszyłam tym, że razem z Harrym będe zwiedzać Londyn. Po nie całym kwadransie byliśmy na miejscu. Harry nawet nie zdążył wyłączyć silnika jak Daria wybiegła z samochodu w stronę willi pod, którą przyjechaliśmy. Czekała na nas ciągle krzycząc: "Pospieszcie się!". W końcu jak z Harrym szliśmy w stronę domu Harry pocałował mnie w policzek. Serce zawaliło mi z 300/h! Ale postarałam się iść dalej. Daria to zobaczyła i pod nosem zrobiła "Uuu!" i przewróciła oczami. Zrobiło mi się trochę głupio. Harry otworzył drzwi. Daria najpierw się pchała, ale jak już trzeba było wejść do domu to chowała się za mną. Teraz to ja przewróciłam oczami. Jak weszlismy do domu Harry krzyknął, że 'Jesteśmy'. Czyżby powiedział reszcie, że my tez mamy przyjechać? Po schodach zbiegło czterech chłopaków. Wszyscy zaczeli się przpychac kto się pierwszy przedstawi. W końcu mulat zaczął pierwszy.
- Cześć! Jestem Zayn. - Przedstawił się grzecznie.
- A ja Niall, a to Liam.
- A ja jestem Louis. - Powiedział to z wielkim bananem na twarzy.
- Ja jestem Ala, a to jest... - Walnęłam Darię w plecy.
- Daria! Jestem Daria... - Powiedziała lekko zawstydzona.
- No to skoro wszyscy już się znają to ja i Ala sobie już pójdziemy...
- Że co!? Ale gdzie!? - Spytała przestraszona.
- Gdzieś! - Krzyknał Harry.
Złapał mnie za ręke i zaciągnął do samochodu. Wychodząc z domu trzasnął drzwiami.
- Harry!
- Co? - Puścił moją ręke jak juz bylismy w aucie.
- Czemu się tak zachowałeś!?
- No bo chciałem żebyśmy już wyszli...
- Ahh! No dobra nieważne... To gdzie jedziemy najpierw?
- Przedstwię ci mój dzisiejszy plan: Najapierw pojedziemy się czegoś npic i pogadać, a reszta to niespodzianka!
- Noo... Dobra. To jedźmy...
- To jedźiemy! - Krzyknął cały uradowany.

Mam nadzieję, że moje opowiadanie się podoba... Piszcie komentarze PLIS!

Love Story Rozdział IV

- Podobają ci się? - Głupio spytałam.
- Tak... Wyglądasz na nich bardzo słodko... To znaczy... Yyh... - Zaczął się dziwnie jąkać :D
- No nieważne... Smakuje ci herbata?
- Jasne! Jest pyszna! Eee...
- Co?
- A nic nic...
Zapadła irytująca cisza. Secrce zaczeło mi dziwnie szybko bić z niewiadomych mi przyczyn.
W końcu Harry zaczął rozmowę.
- To na ile tu przyjechałyście?
- Chyba na zawsze...
- A czemu?
- Noo... Nie mam ochoty już nigdy zobaczyć kogokolwiek z Polski....
- A co się stało, że masz takie zdanie? - Przytulił mnie. Oparłam głowe o jego ramię.
- No wiesz... Poprostu za dużo przeżyłam... Cały czas zawsze kłóciłam się z rodzicami, a oni ze sobą nawzajem. Miałam już tego wszystkiego dość! - Krzyknełam. - Przepraszam... Nie lubie wspominać o domu i rodzicach...
- Nic się nie stało. - Pocałował mnie w czoło. - Teraz musisz odpocząć po tej podróży.
Harry zabrał kubki po herbacie do kuchnie i przyszedł do mnie. Jeszcze chwile rozmawialiśmy, aż w końcu zasnełam opierając się o Harrego. On Jak upewnił się, że śpie przykrył mnie kocem i poszedł do siebie do domu. Rano około 9 ktoś zapukał do drzwi. Ja bardzo twardo spałam, a Daria nie więc poszła otworzyć. Był to Harry. Daria zaprowadziła go do mnie i poszła na dół przygotowywać (albo raczej podgrzewać) coś na śniadanie. Harry lekko otworzył drzwi. Wszedł do pokoju i usiadł obok mnie na łóżku. Zaczął odgarniać moje włosy z twarzy i coś mówić pod nosem. Ja się lekko rozbudziłam i przywitałam Harrego.
- Cześć Harry... - Powiedziałam zaspanym głosem. - Co ty tu robisz?
- Wczoraj jak zasnełas poszedłem do siebie, a rano chciałem być przy tobie jak się obudzisz więc przyszedłem.
- Och! To miłe... Dziękuję...
- Wyspałas się?
- Tak... W miare...
- To dobrze bo dziś zabieram cię na wycieczkę!
- A co z Darią? Na jaką wycieczkę!?
- Daria zostanie, a my pójdziemy pozwiedzać Londyn!
- No dobrze... Ale Darii będzie smutno, że zostawimy ją samą...
- No jejku... Wolałbym pobyć z tobą sam... A właśnie!
- Co!?
- Muszę cię komuś przedstawić!
- Komu???
- No bo wiesz... Ja jestem w zespole...
- Serio w jakim!? - Zapytałam z wielkim zaciekawieniem.
- One Direction znasz?
- No cos słyszałam... To wy śpiewacie What Makes You Beautiful?
- Tak...
- Serio!? Kocham tą piosenke!
- To fajnie! Przedstawie ciebię i Darię reszcie i będziemy mogli gdzieś sobie razem wyskoczyć. Chłopaki zajmą się Darią i już jej chyba nie będzie smutno prawda?
- Napewno! Ona zna tego... Yhh... Jak on się nazywa!? No nieważne, ale jest w One Direction i ja i Daria jesteśmy waszymi fankami znaczy się... Znamy tylko wasze piosenki i nam sie podobają, ale nigdy nie widziałyśmy jak wyglądacie...
- No to dzisiaj zobaczysz! Teraz sie ubieraj, a ja poczekam na was na dole...

Zemsta Rozdział I

Stałam na peronie. Miałam jechać do mojej znajomej Nicole. Mam 13 lat, tak jak Nicki. Kłopot w tym, że moja kumpela opowiadała, że ma starszą siostrę. Nie mogłam w to uwierzyć. Gdy rok temu byłam u niej, nie widziałam żadnej dziewczyny oprócz nas. Nicki tłumaczyła, że była na cały miesiąc u kumpeli. Pisała też, że ma na imię Marica i ma 14 lat. Boję się jej. Jest w końcu ode mnie starsza. Już sobie to wyobrażam – Nicole czeka na peronie, idziemy do domu, wchodzimy, a jej siostra krzyczy: „Ty smarkulo, przyprowadziłaś tutaj jakieś dziecko w twoim wieku!!!!!!”. Poza tym wyobrażam ją sobie w mocnym make-upie, z 10 pasemkami w e włosach, ufarbowane włosy, wyzywający strój.
Wsiadłam do pociagu. Czułam się dziwnie. Ja – 13-latka, a wokół mnie sami dorośli. Usiadłam obok jakiejś kobiety. Jedziemy. Dziwo – kobieta się do MNIE odezwała!!!!!
- To ty jesteś Silvia Johnson? – zapytała.
- yyy... Tak.
- Masz 10 lat, tak?
- Nie, proszę pani. – odpowiedziałam.- Mam 13 lat. Idę do gimnazjum.
- No proszę, już 13... – uśmiechnęła się sympatycznie.
- Tak, 13.Właściwie to 13 będę miała w listopadzie...
- Według mnie już masz.
- Jednak na naszej klasie pisze, że 12...
- To i tak dużo.- uśmiechnęła się znowu kobieta. – Pamiętam, jak miałaś 6...
Nagle usłyszałam konduktora:
- Przykro mi, ale pociąg uległ awarii. Proszę was o wyjście na peron.
Wyszliśmy.
Na peronie nie było najmilej. Zastałam bijącą się, przeklinającą, pijącą i palącą młodzież z liceum. Dotąd chodziłam do 6 klasy podstawówki, więc kończyłam dzień wcześniej, niż klasy 1-5, gimnazjum i liceu7m, więc licealiści mieli przerwę.
- Ej, ty, smarkula!!!!!!- ktoś krzyknął za mną.
Zobaczyłam, że wokół mnie kręcą się wyzywająco ubranych i umalowanych dziewczyn.
- Gadaj ile masz lat, bo cię roz... ( tu było przekleństwo )! – odezwała się jedna z nich.
- Ja... mam... lat... yyy... 16!
Druga przewróciła mnie i wyjęła z mojej walizki legitymację szkolną.
- Co to jest?! – krzyknęła.
- Czytaj, Jordie!
Dziewczyna czytała:
Imię: Silvia Johnson
Data urodzenia: 3 listopada 1999 roku.
- Ha, główniaro!
- Masz tylko 13 lat!
- Katie, ona nie ma 13 lat! Ona ma 12!
- A co w tym złego?!- odważyłam się spytać.
Licealiści się uspokoili.
Uff! Jedzie pociąg do Nowego Jorku!
Wsiadłam.
Było fajnie. Natknęłam się na miłą dziewczynę w moim wieku. Mam nadzieję, że kiedyś się zakumplujemy J.
Dojechałam.
Nicole stała na peronie. Czekała. Zobaczyła mnie w końcu.
- Nicki! – krzyknęłam.
- Silvia! – powitała mnie kumpela!
Szłyśmy do domu Nicki. Bałam się jej starszej o rok siostry.

Nowe opowiadanie Gabisi!

Pierwszym opowiadaniem Gabisi jest "Zemsta". Serdecznie zapraszam do czytania! ;)
Mam nadzieję, że się spodoba.

Matiz ;)

The Garden Rozdział III

Siedziałam na kompie. Nagle zauważyłam, że mój kolega napisał mi wiadomość na Skypie. Dobre 5 lat nie mięliśmy kontaktu. On mieszkał w Irlandii, od czasów gimnazjum. Nathalie też go znała, tak w zasadzie, to znałam go dzięki niej. Tzn. "znałam", bo nigdy się nie widzieliśmy w realu.
"Hejka", napisał.
"Cześć!", odpisałam. "Co tam? Jak ci się mieszka? No wiesz, w Irlandii..."
"Dobrze... Już się przyzwyczaiłem."
Przez chwilę żadne z nas nic nie napisało.
"A ty, dalej mieszkasz w PL?"
"Nie... W UK, pod Londynem..."
Nie odpisał. Chwilę później, był już niedostępny.
Zdziwiło mnie, że nawet się nie pożegnał...
Prztszła po mnie Nathalie. Razem poszłyśmy do skateparku podpatrzeć triki. Jednak na miejscu nikogo nie było. Tylko jacyś nasi młodsi znajomi. Nicko i Mikkie, czyli przyjaciele ze skateparku. Nicko miał 15 lat, a Mikkie 16. Obaj jeździli na rowerach, jednak Nicko zawsze miał przys sobie deskę. Pożyczył mi i nareszcie mogłam się wykazać. Chłopakom opadły szczęki. Nagle so skateparku weszła najgorsza osoba, która mogła wejść, kiedy ja jeździłam. Addie. Zjechałam z rampy i... Zaliczyłam glebę. Jego kumple zaczęli się ze mnie lać. On też. Mówili, że tak kończy każda laska na desce itp. Oddałam Nickiemmu deskę i wybiegłam. Alice pobiegła za mną.
Usiadłam na ławce i zaczęłam płakać. Alice jakoś starała się mnie pocieszyć, ale nie dała rady. To było okropne- chłopak, który bardzo mi się podobał, śmiał sie ze mnie do łez. Postanowiłam, ze już nigdy się tam nie pokaże. I zkończę z jazdą na desce.
Pojechałyśmy z Alice na działkę, bo tylko tam czułam się dobrze. Tylko tam nikt nie znał mnie lepiej niż z widzenia. Tylko moja kumpela- Vera. Poszłyśmy do Ogrodu. Miałam nikogo tam nie zaprowadzać, ale zrobiłam wyjątek. Alice musiała wiedzieć. Jednak nie było tam mojej sznurówki. Wystraszyłam się, ale weszłam do środka. Na skrzyni którą niedawno tam postawiłam, siedział jakiś chłopak. Siedział tyłem, ale gdy tylko nas usłyszał, wstał i się do nas odwrócił. W ręku trzymał moja sznurówkę.
-Eee... To twoje?- zapytał. Miał niksi, głęboki, męski, pociągający głos. Zielono-niebieskie oczy i jasne włosy. Grzywka lekko opadała mu na czoło. Alice porozumiewawczo szturchnęła mnie w bok.
-Tak... Moje...- podeszłam do niego i wzięłam sznurówkę.
-Ładnie tu...- powiedizał. Jego głos kogoś mi przypominał.
Poatrzył na mnie, jakby mnie znał. To było dziwnie.
-Tak!- szepnęłam pod nosem.
-D... Daria..?- spytał po polsku, jednak z akcentem.
Czyli jednak.
-Kuba?!
Uśmiechnął się.
-Zmieniłaś sie!
-No raczej... Jak ostatnio gadaliśmy przez skypa, miałam 13 lat...
-A teraz... Ile masz?- nieśmaiło spytał.
-17. A ty masz 18.
-No... Tak... k...
Przedstawiłam Alice i Kubę sobie nawzajem i długo gadaliśmy.
-Jestem tu na wakacjach. A wy tu mieszkacie?
-Tak. Ja tu mieszkam od 4-ech lat. Ala od 3-ech...

Autorką jest SiaSia moja BFF, a to jej blog z opowiadaniami: http://siasia-stories.blogspot.com/

środa, 8 sierpnia 2012

Wspólny Kierunek Rozdział XXIV

Do drzwi zadzwonił dzwonek. David poszedł otworzyć drzwi. Był to Louis z Liamem i Niallem, czyli bliscy kumple Davida. Nawet nie wiem, kiedy się tak zaprzyjaźnili. Wiem, że trochę się napiliśmy.
Weszłam do domu.
-Cześć mamo!- powiedziałam tak chcho, jak tylko mogłam.
-Czekaj! Gdzie byłaś?- spytała podejrzliwie.
-U mojego chłopaka, mamo. U Davida. Byli jeszcze chłopcy...
-Znowu u tego twpjego Davida... Ten chłopak działa mi na nerwy. A jego rodziców nigdy nie ma w domu?!
-Nie... On mieszka sam.- jak to mówiłam, mama do mnie podeszła.
-Huhnij.
Zrobiłam to, chociaż lekko.
-Piłaś! U Davida! Co ja mam robić? Powiedz mi! Mam ci zakazywać sie z nim spotykać?! Darusiu. Ja nie chcę cię karać. Kocham cię, ale zrozum, je się o ciebie martwię!
W tym momęcie Ala i Harry zbiegli ze schodów.
-Daria! Jesteś!- Ala się ucieszyła.
Harry stał i się na nas patrzył. Usiadłyśmy przy stole. Ala kazała mu usiąść koło nas.
-Daria. Jesteś na nas zła?
-Nie, nie na was.- odpowiedziałam.
-Na kogo?
-Na cie... Na ciebie.- powiedziałam i wyszłam z domu.
Poszłam do Davida. On nie był pijany, wyszliśmy razem jedno piwo, na pół. Niall i Louis troszeczkę przesadzili, ale jakoś z pomocą Liama wrócili do domu.
-Moja mama znowu przesadza!- zaczęłam wyżalać się od wejścia.- Ona ma jakąś obsesję! A z resztą. Przynajmniej mówi, ze się o mnie martwi. A Alice i Harry... Wkurzają mnie. Mam ich dosyć. Ja już nie chcę z nimi mieszkać. Nie chcę!- przytulił mnie.
-Jak chcesz, to weź jutro do szkoły jakieś ciuchy i na kilka nocy możesz zostać u mnie...
-Nie idę jutro do budy. Ale ty idź... Na serio mogę u ciebie spać kilka nocy?
-Jasne! Masz.- Dał mi klucze od jego domu. Pocałowałam go. Włączyliśmy telewizor. Do domu wróciłam późno. Wszyscy juz spali...

Autorką jest SiaSia moja BFF, a to jej blog: http://siasia1d.blogspot.com/

Wspólny Kierunek Rozdział XXIII

-Dariee, Dariee! Znalazłam!- Ala krzyknęła z drugiego końca korytarza.
-Co znalazłaś?- spytałam odrobinkę oszołomiona.
-Dom! Mamy dom!- krzyknęła i mnie wyściskała.
Zabrakło mi dech w piersiach, z dwóch powodów. Zobaczyłam Davida.
-Hej!- zawołałam.- Sorka, muszę coś załatwić...-powiedziałam Ali.
-Cześć!- pocałował mnie w policzek.
-Cześć.-powiedziałam. -Dlaczego cię nie było? Tęskniłam... Moja mama nie pozwoliła mi do ciebie przyjść...
-Tak, rozumiem. Nie było mnie, bo byłem chory...
Zadzwonił dzwonek. Wszyscy poszliśmy na lekcje. Wszystkie lekcje były nudne. Nie wiem jakim cudem, ale zapomniałam o czymś ważnym.
Zbiegliśmy do szatni, gdzie były obrzydliwe tłumy. Wszędzie mało miejsce. Kiedy wreszcie dostałam się do mojej kolorowej kurtki, z Davidem wyszliśmy przed szkołę. Zobaczyłam dwie rzeczy, które mnie zszokowały. Pierwsza, przed bramą stał chłopak, który w Polsce za mną szalał. Miał na imię Rafał i miał długie, brązowe włosy. Od kąd mnie poznał, ślinił się na mój widok. Raz zgodziłam się, żeby z ni chodzić. Nasz "związek" trwał kilka dni. Lepił się do mnie jak żelek do kanapy. Słodko się uśmiechał, robił co chciałam, ciągle pytał, czy czegoś nie potrzebuję, czy wszystko dobrze itp. Tu strasznie wkurzało. W szkole kilka nie przeszedł do drugiej klasy gimnazjum, bo cały czas chodziłam mu po głowie, Na lekcjach się na mnie gapił. Strasznie się cieszyłam, jak mama powiedziała, że będę chodziła do liceum w Anglii.
Schowałam się za Davidem. Teraz miał (Rafał) krótkie włosy, ale rozglądał się, jakby szukał swojej ukochanej z przed laty. Przyspieszyliśmy kroku. Nagle, za naszymi plecami usłyszeliśmy słodziutki, sepleniący głosik.
-Hej! Daria! Tęskniłaś? Bo ja bardzo!!!- mooocno mnie przytulił.
-Rafał! Cześć...- powiedziałam przez zaciśnięte zemby.
-Hej, jestem David. To jest moja dziewczyna...- Dvid powiedział po angielsku.
-Niestety Rafał znał angielski i zaczął podskakiwać do Davida. On nie chciał bic młodszych (David był ode mnie starszy kilka miesięcy, a Rafał młodszy miesiąc), więc poszliśmy. Rafał oczywiściwe poszedł za nami. Nagle wpadł na mnie, bo stanęłam jak wryta. Za bramą stała Ala i Harry, którzy sie całowali.
-Jeszcze kilka dni temu mówiła, że nic do niego...- rozpłakałam się. David mnie przytulił i pocałował w czoło. Przytulił i powiedział, żebyśmy już poszli.
-Hej, Daria. Co się stało?- Ala wystraszyła się moimi łzami, bo żadko widziała jak płaczę. W ogóle, ja rzadko płakałam.
-Eee... Nic ważnego. Dostała pałę.- David mnie wytłumaczył. Ja nie chciałam patrzeć Ali w oczy i w ogóle nic mówić. Poszliśmy do domu Davida.
-Dlaczego się rozpłakała? No wiesz. Jak ich razem zobaczyłaś...
-No bo Ala mnie okłamała. Ja ją kocham. Jest dla mnie jak... Siostra bliźniaczka. Okłamała mnie! Dlaczego? Po co?!
Zaczęłam płakać jeszcze bardziej. Cały czas łkałam i miałam zapchane gardło. David mnie przytulał i pocieszał. Pocałował mnie. Odwróciłam się do niego. Zobaczyłam jego piękny uśmiech. Spojrzałam w jego duze, brązowe oczy. Wcześniej miał jaśniejsze. Przestał nosić okulary. Jakoś zeszły mu prawie wszystkie pryszcze. Nie zauważyłam, kiedy tak wypiękniał. Był przystojniejszy. O wiele. Do tego wszystkiego, wyrobił sobie kaloryfer. Nie duży, ale miał. Pocałowałam go i uśmiechnęłam się do niego.
-Brawo!- David się uśmiechnął.- napijesz się jeszcze czegoś?

Autorką jest SiaSia moja BFF, a to jej blog: http://siasia1d.blogspot.com/

Wspólny Kierunek Rozdział XXII

Długo gadaliśmy. Praktycznie cały dzień. Dopóki nie przyszli moi rodzice i Ala. Mama uważała, że David źle na mnie wpływa. Dlatego wyleciał z domu z hukiem. Mama zaczęła ze łzami w oczach wspominać jak siedziałam u niego dwa tygodnie i nie chodziłam do szkoły, i się upijałam. Uważała że to wszystko przez Davida. Że namawiał mnie do tego. Ale to nie była prawda. Postanowiłam sobie, że w osiemnaste urodziny się wyprowadzę. Gdziekolwiek. Może wybiję się jako muzyk? A może zamieszkam z chłopakiem...? Albo sama, gdziekolwiek, jakkolwiek. Po prostu nie chciałam już siedzieć w chacie z rodzicami i się męczyć. Wcześniej miałam zamiar wyprowadzić się po studiach, ale zmieniłam zdanie. W końcu, do osiemnastych urodzin zostało mi nieco ponad pół roku.
Usiadłam na łużku i zaczęłam płakać. Oparłam się o ścianę i zaczęłam wspominać mój pierwszy raz w łóżku. Z Harrym. Kiedy myślałam, że mnie kocha. Kiedy kochałam jego. Do pokoju weszła Ala. Uderzyła się w rękę.To było dziwne, bo poczułam, że mnie boli ta sama ręka, w którą ona się uderzyła.
-Co się stało?- zapytała na widok mojej miny.
-Nie, nic. Nic. Chcesz się czegoś napić, czy coś?- nagle jakby zapomniałam, że Ala była obecnie "tą złą" i zaczęłam się o nią martwić.
-N... Nie... Ej, mam powiedzieć o ciąży twojej mamie?
-No tak! Mieszkasz pod jej dachem! Powinna wiedzieć, że będzie miała wnuka!- obie wpadłyśmy w śmiech.
Dawno razem się nie śmiałyśmy. Przytuliła mnie. Brakowało mi jej, mojej Ali. A tak w zasadzie, to teraz nie miała na imię Ala, tylko Alice, a ja nie miałam na imię Daria, tylko Dariee... Dziwne imię, ale nikt nie dawał rady mówić do mnie "Daria".
-A... Co... U Har...
-Daria. Nie. Między nami nic nie ma. I nigdy nic nie było. Byliśmy pijani. On należy do cie...
-Alice. Nie. Między nami wszystko skończone. Już nic nie ma. On nie należy do mnie. Już nie.
Usiadłyśmy razem na łużku i zaczęłyśmy gadać. Opowiedziała mi całą tą historię. Na tyle na ile ją pamiętała.
-Wiesz... Chcę się wyprowadzić... Na osiemnaste urodziny.
-Ja też. Ej, może jak ja skończę osiemnaście lat, to zamieszkamy razem. We dwie... Twoi rodzice raczej się zgodzą. Wiesz, będę pełnoletnia.
Jej pomysł bardzo mi się spodobał.
Od następnego dnia, zaczęłyśmy przeglądać ogłoszenia. Ja znalazłam kilka fajnych mieszkań i nawet domów. Ala chyba też. Na każdej przerwie się spotykałyśmy i gadałyśmy. Moja klasa miała dużo wolniejszych lekcji i mogłam szukać ogłoszeń w internecie.

Autorką jest SiaSia moja BFF, a to jej blog: http://siasia1d.blogspot.com/

Wspólny Kierunek Rozdział XXI

-Cześć!- David przywitał mnie promiennym uśmiechem od ucha do ucha.-Co tam? Myślałem że jeszcze śpisz...
-Wejdziesz czy będziemy stali w drzwiach?!- powiedziałam nerwowo.
-Wow, co cię ugryzło? Myślałem, ze otrząsnęłaś się po Hazzie...?
-Ja też tak myślałam...
Zaprosiłam go i powiedziałam, ze Ala jest w ciąży.
On mnie pocałował. Prosto w usta. Nie po przyjacielsku.
-Co?!
-Ej... Daria. Harry... On już nie istnieje. Podobasz mi sie. A ja tobie. Jesteśmy najleprzymi przyjaciółmi. Znamy się na wylot. Ufamy sobie. Ja cię kocham. Jeszcze niedawno myslałem, że jak siostrę, ale...
Pocałowałam go. Namietniej niż on mnie.
-Jeżeli będziesz tyle gadał, to nigdy się z tobą nie umówię!
Potem jeszcze wypiliśmy kawę. Zaczęliśmy trochę gadać...

Taki tam trochę krótki...
Autorką jest SiaSia moja BFF, a to jej blog: http://siasia1d.blogspot.com/

Wspólny Kierunek Rozdział XX

I dała rade. Znalazła mnie. Nie było to trudne, po prostu zdobyła adres Davida. I na tym się skończyła moja sielanka. Ale i tak było fajnie... Chyba... David mi się spodobał. W szkole był kujonem, sztywniakiem, pryszczatym okularnikiem... Ale po szkole, kiedy jego rodzice wychodzili z domu, on ściągał okulary i zakładał kontakty. Kupował piwko i lał się z ludzi. Bawił się. Był innym Davidem. Rozerwanym. Fajnym. Pociągającym... Ukryłam przed mamą moją drugą kartę i załatwiłam drugi telefon. Miałam dwa...
-Daria...- Ala zaczęła pewnego wieczoru.
-Tak?!
-Eee... Wiesz, nie?
-Ale o czym? Nie, nie wiem. Może sama mi powiesz...
-Bo... Przepraszam.
-Przepraszasz, tak? Nie, nic się nie stało...- starałam się przybrać kamienny wyraz twarzy. Chyba nawet dałam radę.
Zbiegłyśmy na dół i wyszłyśmy z domu. Chodziłyśmy do tego samego liceum i tamtego dnia zaczynałyśmy o tej samej godzinie. Ala miała już prawko, więc jechałyśmy jej samochodem. W szkole było jak zawsze. Ale od razu David mnie pocieszył. Nie byłam już naburmuszona. A poza tym, dlaczego miałam byc zła na Alę, czy Harrego, jeżeli spodobał mi się ktoś inny? Ale Harry mógł... Chociaż zerwać. Nie wiedziałam jak to było. I chyba nie chciałam wiedzieć. Po koniec ostatniej lekcji, David wrzucił mi do kaptura karteczkę: "Masz czas po lekcjach? Jak tak, to musisz gdzieś ze mną pójść". Pokiwałam twierdząco głową, chociaż wiedziałam że mama nie byłaby z tego zadowolona, ale chciałam spędzać z nim jak najwięcej czasu. Byłam bardzo ciekawa gdzie miałam z nim iść. Kiedy pani zapytała mnie o coś, wyrywając mnie z zamyślenia, David podsunął mi małą karteczkę. Siedział za mną, więc podał mi ją do ręki. Moja kumpela to zauważyła i na chwilkę odwróciła uwagę pani. Mogłam spojrzeć na karteczkę z odpowiedzią. Schowałam ją do kieszeni bluzy i kiedy nauczycielka wróciła do prowadzenia lekcji, napisałam na odwrocie "Dzięki ;)". Uśmiechnęłam się słodko do Stelli, dziewczyny która odwróciła uwagę nauczycielki.
Wyszliśmy z sali.
-To...
-Dzisiaj zdaję na prawko... Mogłabyś pójść tam ze mną? Boję się...
-Jasne! Jesteśmy przyjaciółmi! Poszłabym nawet, jak miałabym zerwać się z lekcji...- poświadczyłam. Wyszliśmy ze szkoły. Już przyzwyczaiłam się, że wszędzie są ze mną jacyś ludzie. Ale nie podobało mi się. Chciałam być normalna. Tak jak kiedyś.
Przed bramą czekała na mnie niemiła niespodzianka. Powiedziałam Davidowi żeby zaczekał na mnie dalej.
-Jesteś na mnie zła?-Harry zpytał.
-Nie, bo po co?!- odpowiedziałam złośliwie.
-Słuchaj, to była wpadka...
-Wpadka?!- przestałam rozumieć o co chodzi.
-No tak... Nie wiesz, że Ala jest w ciąży?
Zamurowało mnie. Odeszam bez słowa. Poszliśmy z Davidem. Oczywiście zdał. Odprowadził mnie do domu. Całą noc myślałam o tym, o czym niedawno się dowiedizałam. Na szczęście byłam sama. Nie mogłam spać, więc poszłąm na dół, zrobyłam popcorn i włączyłam tv.

Autorką jest SiaSia moja BFF, a to jej blog: http://siasia1d.blogspot.com/

The Garden Rozdział II

Usiadłam na huśtawce. Zaczęłam lekko się bujać. Nagle mój spokuj ducha przerwał dzwonek.
-Hejka... Co porabiasz???- usłyszałam w słuchawce.
-Eee... Huśtam się. A co?-zapytałam Ali.
-Bo... Chciałabym do ciebie przyjechać... Strasznie mi się nudzi...
-No... Okay, ale ja jestem z rodzicami na działce. Chce ci się biegać za miom psem?! Noigdy go nie lubiłaś...
-Lubię Bruna!- przerwała mi.
Nagle Bruno zaczął szczekać.
Podeszłam do niego. Nudził się. Zawsze tak reagował na nudy: szczekał.
Zabrałam go na spacer. Poszliśmy na pole, tam, gdzie zawsze z nim chodziłam. Bruno miał trzy lata, był czekoladowym labradorem i miał ciemnobrązowe oczy. Na szyji miał zawiązaną moją bandankę. Poszliśmy. Chodziliśmy między działkami i oglądaliśmy domki. Bruno kilka razy nasikał i zrobił dwie kupy. Nagle, zgubiłam drogę. Wtedy zadzwonił telefon. To była Ala.
-No, gdzie jesteś?
-Eee... Nie wiem...
-Jak to... NIE WIESZ?!
Powiedziałam że za 10 minut będę przy bramie wjazdowej tam, gdzie się spotykałyśmy. Bruno zaczął coś wąchać, ale chyba nie znalazł drogi powrotnej, bo kilka minut kręciliśmy się w kółko. Nagle stanęliśmy przed ogromną, zardzewiałą bramą. Bruno czegoś się wystraszył i zerwał się ze smyczy, alke ja to zauważyłam dopiero po kilkudziesięciu sekundach. Pobiegłam za nim. Kiedy dobieglam do białej bramy. Była tam Ala i Bruno. To było bardzo dziwne, bo w ogóle nie poznałam drogi. Byłam w szoku. Zapięłam Bruno z powrotem na smycz i we trójkę poszliśmy -na działkę. Udawałam że nic sie nie stało i że bylismy na placu zabaw.
Na działce długo gadałyśmy. Kiedy Ala wrłóciła do domu, chciałam znowu pójść do tamtej bramy. Chciałam się dowiedzieć co za nią jest. Chciałam tam wejść i zobaczyć co tam było. Ale Bruno był bardzo upartym psem i pobiegł za mną. Nie chciałam wchodzić tam z nim. Nie wiedziałam co może nas tam czekać. Z drugiej strony nie chciałam wchodzić tam sama. Bo nie wiedziałam co moze mnie tam czekać. Popchnęlam bramę. Była otwarta. Weszłam powoli, a Bruno za mną. Wszędzie była wysoka, sucha trawa. Nie było w ogóle mokro. Co było dziwne, bo wszędzie indziej, było- w nocy padał deszcz. Znalazłam jakieś grabie i zaczęłam robić jakieś ścieżki. Po pół godziny, było tam bardzo ładnie. Zaczęło kropić. Zamknęłam bramę. Ale bałam się, że ktoś tam wejdzie. Wyjęłam z prawego buta sznurówkę i zawiązałam oba skrzydła bramy. Jakoś doczłapałam się do bramy. Wsiedliśmy do samochodu. Na moje szczęścia znalazłam w bagażniku stare trampki. Miały czarne sznuróeki, ale wzięłam jedną i włożyłam do mojego buta. Miałam różne sznurówki, ale miałam. Wróciliśmy do domu, a jak całą noc myślałam o tamtej bramie. O tamtym ogrodzie. Nie mogłam spać i całą noc przyglądałam sie jak śpi Bruno...

Autorką jest SiaSia moja BFF, a to jej blog z opowiadaniami: http://siasia-stories.blogspot.com/

wtorek, 7 sierpnia 2012

Nowa współprowadząca bloga!

Chcę bardzo serdecznie powitać nową współprowadzącą bloga Gabisia! Dopiero zaczyna pracę na blogu więc mam nadzieję, że będzie dobrze sobie radzić współprowadząc tego bloga ;)
Powodzenia Gabisia!

Matiz ;)

The Garden Rozdział I

-To jak?- Nathalie zapytała na "dzieńdobry".-Kiedy mogę u CB nocować, co?
-Nie wiem... Moja mama mówiła, że pasuje jej w środę albo w czwartek...
-A czemu nie jutro?!- przerwała mi.
-Bo jutro idziesz po południu do lekarza! Sklerotyk!
Poszłyśmy do sklepu po picie. Nathalie kupiła sobie, tzn ja jej kupiłam Fantę w puszce a sobie Zbyszko 3 cytryny... Usiadłyśmy na schodach i na raz otworzyłysmy nasze napoje. Było gorąco. Słońce paliło, ale na szczęście, nasze schody znajdowały się w cieniu. Koło schodów, co chwila przejeżdżali przystojni chłopcy na BMX-ach i deskach. Niektórzy nawet nie mieli koszulek! Jechali do skateparku. Postanowiłyśmy, że też pójdziemy. Nathalie zpytała czy nie pójdę po moją deskę, ale powiedziałam, ze mam za daleko do domu. A tak na serio, to nie miałam perfekcyjnie opanowanych tricków... Nie chciałam narobić sobie siary przed chłopakami... Usiadłyśmy na ławce. Nagle skatepark dziwnie wypustoszał.
-Co jest?- Nathalie spytała.
-Nie wiem... Może...
I w tym momęcie, w bramie stanął chłopak o takiej samej ksywie jak moja. Wjechał na swoim czarnym BMX-ie z zielonymi rączkami i fioletowymi pedałami na rampę. Na jego widok laski mdlały. Żdko przyjeżdżał do naszego małego skareparku, ale jak już przyjeżdżał, to wszyscy wiali z jego drogi i robili mu na rampach miejsce. Z nim zawsze kręciło się dwóch skateów. Jeden miał kałczukowe kółka i czerwoną deskę, a drugo plastikowe, głośne kółka i zielono-niebieską deskę. Wszyscy robili zadziwiające triki, ale nie miałyśmy dużo czasu żeby się napatrzeć, bo w mig zleciały się dziewczyny. Jednak zauważylam jedno- Addie (czyli Król Ramp) gadał z jednym ze skatełów i wskazywał na mnie i Nathie palcem...
Wróciłyśmy na nasze schody.
-Jak osiemnastolatek może być tak...- nie dałam jej dokonmczyć.
-Widziałaś to?
-Co?!
-Addie wskazywał na nas...
-Może po prostu wreszcie się domyślił, że się w nim bujasz?!!!
Spuściłam głowę. Nie chciałam żeby się dowiedział.

Autorką jest SiaSia moja BFF, a to jej blog z opowiadaniami: http://siasia-stories.blogspot.com/
I tu będzie podobnie jak pod "Wspólny Kierunek" będe pisała, że SiaSia jest autorką i dodawała link do jej bloga...

Nowe opowiadanie SiaSia!

Moja BFF zaczyna pisać jeszcze jedno opowiadanie pt. "The Garden". Nie jest ono dokładnie o 1D tylko o niej... Powiedziała mi, że to opowiadanie ma być długie więc coś na pewno się rozkręci ;) Jeśli na początku będzie nudne to piszcie w komentarzach to jej to równierz napisze to może postara się je jakoś poprawić...(mam nadzieję ;)) Jak coś to to jej blog z opowiadaniami: http://siasia-stories.blogspot.com/ Mam nadzieję, że się podobają nasze opowiadania i, że te przyszłe tez będą się podobać ;)

Pozdro Matiz ;)

Hejoł!

Mam taką tyci malutką prośbę do tych co odwiedzają bloga... Piszcie komentarze i bierzcie udział w ankietech. PLIS! Wystarczy jeden mały komentarz jak ci się podoba jakiś post lub ogólnie blog... PLIIIIIIIIIIIIIIIIIIISSSSSSSSSSSSSSSSS!!!!! Mam też nadzieję, że blog się podoba... :( Jak do tej pory komentarze napisała tylko moja przyjaciółka, a chciałabym żeby ktoś jeszcze napisał co sądzi o blogu i postach... To naprwde niewiele wysiłku kliknąć jedną odpowiedź w ankiecie, a dla mnie to wiele znaczy :) I nawet nie sądziłam, że ktokolwiek będzie czytał mojego bloga więc wszystkim tym baaaardzo dziękuję! ;) Polecajcie mojego bloga PLIS! Chcę równierz ogłosić, że szukam kogoś kto chciałby współprowadzić ze mną tego bloga. Resztę dogadamy razem ;) Chętni piszcie do mnie na... Hmm... No na e-maila : matiz0o0@spoko.pl ;) Mam nadzieję, że nie przynudzałam bo trochę się rozpisałam więc napiszę już tylko POZDRO i mam ciągłą nadzieję, że blog się podoba! ;)

Matiz ;)

poniedziałek, 6 sierpnia 2012

Love Story Rozdział III

Po dość długim i fascynującym locie samolot zaczął lądować. Zaczęłyśmy się trochę bać bo samolot się bardzo trzęsł, ale stewardesy nas uspakajały, że tak jest zawsze. Byłyśmy już spokojne, ale bardzo zmęczone bo w końcu wyruszyłyśmy około 23 w nocy! Jak teraz popatrzyłam na zegarek to była godzina w pół do 3! Przez chwile się zastanawiałam jak zabierzemy te wszystkie rzeczy bo przecierz nie mamy samochodu, a nikt nam żadnego nie pożyczy o takiej godzinie! Jak powiedziałam Darii o tym, że mamy problem obydwie zaczęłyśmy się znowu denerwować. A przecierz nie zostaniemy na noc na lotnisku! W końcu trzeba było wychodzić z samolotu. Ja cała poddenerwowana poszłam do informacji zapytać się co możemy zrobić bo dom, który wziełyśmy pod wynajem był pół godziny drogi z lotniska. A my jeszcze na dodatek miałyśmy dużo swoich rzeczy i mebli! Jak opowiedziałam wszystko pani z informacji ona pokazała na jakiś znak. Odwróciłam się by zobaczyć o co jej chodzi. I nic nie zobaczyłam. Spytałam się jej o co jej chodzi, a ona powiedziała, że zaraz po prawej stronie od wyjścia z lotniska jest wypożyczalnia samochodów towarowych, która jest czynna 24h na dobę. Podziękowałam jej i szybko pobiegłam do Darii by jej powiedzieć by chwilę jeszcze poczekała, a potem szybko pobiegłam do wypożyczalni samochodów. Gdy tylko poprosiłam o wypożyczenie samochodu facet nic nie muwiąc, a uśmiechajac się dał mi kluczyki i wskazał na samochód od, którego one są. Znów podziękowałam i pobiegłam do samochodu. Zastanawiałam się tylko dlaczego ci wszyscy anglicy są tak mało mówni. Podjechałam do Darii samochodem i znów był kolejny problem. A mianowicie nie miałyśmy jak tego władować do samochodu. Zobaczyłyśmy jakiegoś młodego chłopaka idącego w kapturze. Daria namówiła mnie bym poprosiła go o pomoc. Na początku się zprzeciwiałam, ale w końcu się zgodziłam bo niewiadomo czy byłby ktos inny co mógłby nam pomóc. Podeszłam do niego i starając się dobrze sobie przypomniec angelski zapytałam:
- Cześć jestem Ala, a tam przy samochodzie stoi moja przyjaciółka z meblami i chciałam się spytać czy mógłbyś nam pomóc je schować do samochodu? - Zrobiłam się lekko czerwona...
- Jestem Harry i pomogę wam.
Odsłonił kapturem swoją twarz i popatrzył się na mnie. Był bardzo ładny. Miał brązowe loki i piękne zielone oczy. Uśmiechnął się do mnie, a ja starałam się zrobić to samo, ale się zbyt zdenerwowałam. Był naprawdę bardzo piękny. Razem podeszlismy do samochodu, Harry przywitał się z Darią i zaczął powoli władowywać meble do samochodu. Daria zaczeła do mnie mówić szeptem.
- Ładny jest!
- Wiem skapłam się!
Harry jak tylko brał jakiś mebel uśmiechał się do mnie, aż w końcu zaczął rozmowę:
- To skąd jesteście?
- Z Polski. - Krzyknęłyśmy chórkiem.
- To pewnie bardzo ładny kraj.
- No coś ty! To najgorszy kraj jaki w ogóle istnieje! - Krzyknełam.
- To w takim razie to jest powód waszego przyjazdu tutaj zgadłem?
- Noo... Tak, ale... To nie jest jedyny powód. Udało nam się uciec wreszcie od rodziców, obowiązków i wszystkiego innego. Wreszcie zaczniemy wszystko na nowo. - Powiedziałam to z lekkimi łzami w oczach. Harry skończył władowywać meble do samochodu i zamknął tylnie drzwi.
- No to już wszystko.
- Dziękuję! Bardzo nam pomogłeś... A... - Zaczęłam się jąkać lecz Daria uderzyła mnie lekko w plecy i mogłam się wysłowić.
- A mógłbyś nam jeszcze w czymś pomóc? - Wydusiłam z siebie.
- Noo. Słucham w czym mogę jeszcze wam pomóc?
- Bo nigdy nie byłyśmy w Londynie i nie za bardzo wiemy jak gdzie trafić...
- Spokojnie. Wsiadajcie do samochodu to was zawiozę. Podaj mi tylko adres. - Dałam mu karteczkę z adresem. Harry się lekko uśmiechnął i wykrzyknął:
- No to jedziemy!
Ja i Daria wsiadłyśmy do samochodu. z przodu były oczywiście trzy miejsca więc ja usiadłam obok Harrego, a Daria przy oknie. Harry zaproponował trochę przedłużyć czas podróży poprzez zwiedzanie Londynu. Ja i Daria nie miałyśmy nic przeciwko. Harry pokazał nam London Eye i Big Bena. Byłyśmy zachwycone tymi wszystkimi widokami. W trakcie jazdy zdążyłam bardzo dobrze poznać się z Harrym. Daria w tym czasie siedziała wlepiona w okno i chyba nawet nie słyszała o czym my rozmawiamy. Opowiadaliśmy sobie historie życia itd. Naprawde dobrze sie poznaliśmy. Po dotarcie na miejsce okazało się, że Harry mieszka dwa domy dalej. Bardzo ucieszyłam się z tego powodu. Oczywiście pomógł nam pownosić meble do domu. Poszedł na chwile do siebie do domu,a my w tym czasie się udomowiłyśmy. Chwilę po naszym krzyknięciu "SKOŃCZONE!" do drzwi zapukał Harry. Daria szepneła miz nów coś na ucho:
- Chyba między wami cos zaiskrzyło!
- Nie żartuj!
- Nie żartuje...
Po naszej krótkiej konwersacji musiałam szybko otworzyć Harremu drzwi.
- I jak już się zadomowiłyście?
- No jak widać... Trochę tak. Miałyśmy szczęści, że ten dom był umeblowany bo inaczej to było by ciężko. - Zaśmiałam się. - Może się czegoś napijesz? - Spytałam.
- Z wielką chęcią...
- Kawy, herbaty?
- Herbaty.
- Za chwilkę będzie - Odpowiedziałam i udałam sie w stronę kuchni.
Harry poszedł rozejrzeć się po domu, a ja i Daria byłyśmy w kuchni. Ona przygotowywała sobie nocne żarcie, a ja robiłam Harremu i sobie herbate. Daria zaczęła mi mówić, że napewno cos zaiskrzyło, ale ja jej nie słuchałam. Gdy skończyła swoją gadaninę o kochaniu poszła do siebie i w mgnieniu oka zasneła. Ja szukałam Harrego i okazało się, że był u mnie w pokoju. Siedział na łóżku wpatrzony w moje zdjęcia ustawione na biurku i komodzie. Usiadłam obok niego i podałam mu herbatę...

niedziela, 5 sierpnia 2012

Wspólny Kierunek Rozdział XIX

Trzasnęłam drzwiami ze złości, zbiegłam na dół.
-Co?- Louis mnie zapytał, ale wybiegłam zdenerwowana z domu. Zaczęłam biec w nieznanym mi kierunku. W końcu dobiegłam nad rzeczkę. Przypomniało mi się, jak Harry zabrał mnie tu kiedyś. Było tak romantycznie... Uderzyłam się z całej pety w twarz. Nie chciałam już o nim muśleć. Miałam w dupie powody. Chciałam z nim jak najszybciej zerwać. Albo nie... Sama nie wiedziałam co chcę i mam robić.
-Masz 17 lat. Właśnie wygrałaś...- zaczęłam mówić sama do siebie. Fakt, wygrałam popularby program. I co z tego?! Oparłam się o drzewo. Było mi straszliwie zimno. Nie miałam najmniejszego zamiaru wracać do domu. Stałam pod drzewem kilka godzin. W końcu, kiedy moje palce u nóg dosłownie zamarzły, a usta zrobiły się sine, zaczęłam chodzić w tę i z powrotem. Nagle zaczęłam biec. Biegłam chodnikiem. Nagle w oknie jednego z domów, zobaczyłam Davida. Zadzwoniłam do drzwi. Był sam. Wpóścił mnie. Zrobił gorącą czekoladę i dał koc do przykrycia. Kiedy siedzieliśmy na kanapie, opowiedziałam mu o wszystkim, z najdrobniejszymi szczególami. Przytulił mnie. Nagle zadzwonił mój telefon. Odruchowo spojrzałąm na wyświetlacz. Była to moja mama. Nie miałam ochoty z nią gadać. Ale nie odrzuciłam. Kiedy połączenie się jej urwało, wyłączyłam telefon.
Nawet nie pamiętam kiedy zasnęłam.
Rano, David mnie obudził. Zdecydowałam, ze nie pójdę do szkoły. David oczywiście chciał zostać ze mną.
-Jesteś pewien? Wiesz, że to są wagary?! Będziesz miał w dzienniku...
-Tak, wiem. Ale za tobą poszedłbym na koniec świata...
Już miałam powiedzieć sarkastycznie, że się postarał, ale z drugiej strony, jeszcze żaden facet nie powiedział mi nic milszego. Pocałowałam go w policzek.
-No dobrze. Ale nie siedzimy w domu. Masz, to są moje klucze od domu. Musisz coś dla mnie zrobić...
Poprosiłam go, żeby poszedł do mojego domu. Dokładnie wszystko wyjaśniłam. Po połowie godziny wrócił z kilkoma koszulkami i dwoma bluzami.
-A jakaś bielizna?!
-Eee... Nic nie znalazłem...- zobaczyłam jak się zdenerwował. I dostał ode mnie kolejnego całusa w policzek.- jak chcesz, to mogę ci pożyczyć jakąś kasę na bieliznę... Albo pożyczę co coś mojej siostry...
Tak! David miał siostre w naszym wieku! Ze też o tym zapomniałam...
Wyszliśmy na dwór. Poszliśmy do spożywczaka. David świetnie udaje 19-latka. Dzięki jego zdolnościom aktorskim, mięliśmy w zanadżu kilka butelek piwka. Poszliśmy do parku i wszystko wychlaliśmy. Kiedy doiłam trzecią butelkę, w parku zastaliśmy Alę.
-Daria?! Wtacaj do domu! Tak się martwiłam!
-Daj spokuj!- powiedziałam pijanym głosem i prawie się przewróciłam. Na szczęście David wypił mniej i stanął w mojej obronie. Powiedział, coś w stylu "To jestjej życie, a tobie nic do niego. Zostaw ją w spokoju. Bo jak byś się przy niej przydała, to jakoś wtedy cię nie ma!" i zabrał mn ie do domu. Następnego dnia, miałam okropnego kaca. Wypiłam kilkanaście butelek wody mineralnej i kilkadziesiąt razy narzygałam do kibla, ale warto było. Następnego dnia,byłam już trzeźwa. David o wszystkim mi opowiedział. Śmialiśmy się z tego. Potem pochodziliśmy po mieście i porobiliśmy różnym ludziom akwały. David kupił mi starter i miałan nowy numer telefonu. Wieczorem, a tak w zasadzie w nocy, wysłał Harremu sms-a (z mojego nowego numeru): "Przegrałeś, stary". Rzecz jasna, nie odpisał. Z Davidem było mi o wiele lepiej niż z Hazzą. Bawiliśmy się jak 12-o latki. A czasem jak 20-o latki. Spędziłam dwa tygodnie pijąc i wkurzając starszych. Aż w koncu mama się wkurzyła, że dostaje codziennie telefony ze szkoły, ze jej córeczki nie ma w budzie. I postanowiła mnie znaleźć...

Autorką jest SiaSia moja BFF, a to jej blog: http://siasia1d.blogspot.com/

Wspólny Kierunek Rozdział XVIII (+18)

Oczywiście, stanęło na tym, że poszłam do szkoły. Dwa dni wcześniej, wygrałam Muzykę Marzeń. Na moje nieszczęście, całą moja szkoła to ogląda. Od kiedy minęłam bramy naszej szkoły zostałam obsypana gratulacjami. Starsze dziewczyny były zazdrosne, bo kilka z nich też poszło na casting, a inne się uśmiechały, kilka nawet do mnie zagadało. A to było na prawdę dziwne, bo nigdy za mną nie gadały...
Na lekcjach czułam na sobie chłopięce spojrzenia. I to nie pt.: "Daj zgapić"... Na przerwie, taki jeden David w okularach, zapytał mnie o chodzenie. Znaliśmy się troszeczkę, bo kilka razy nauczycielka kazała nam razem usiąść i pomagać w zadaniach, ale nawet się nie przyjaźniiśmy, chociaż, muszę przyznać, był pierwszym chłopakiem, który wpadł mi w oko w tej szkole...
Powiedziałam, że gdybym nie miała chłopaka, to chętnie... Ale miałąm chłopaka. Z którym swoja drogą, dawno si nie widziałam...
Po lekcjach, David odprowadził mnie do bramy skoły. Porem odjechał swoim starym mercedesem. W duchu mu zazdrościłam. Na dworze nie było najcieplej.
-Kurde, mogłam się zgodzić, żeby mnie odwiuzł...- mamrotałam pod nosem. Droga wydawała się bardzo długa. Po drodze, zatrzymało mnie kilku chłopaków i poprosiło o wspólne zdjęcie, albo autograf. Musiałam się do tego przyzwyczaić, bo wydawało mi się to bardzo dziwne.
Weszłam do domu. Nikogo nie było. Nawet Ali, która miała dzisiaj wolne od szkoły. Weszłam do ich mieszkania, bez pukania. Louis siedział na kanapie.
-Gdzie wszystkich wywiało?- spytałam go, bo nawet Nialla nie było w kuchni, przed telewizorem, ali przy stole.
-Harry jest u siebie... A, niewiem. Liam, Zayn i Niall pojechali na jakiś wywiad... Cicho... Nie wchodź tam!!!- zaczął krzyczeć do telewizora.
Poszłam do Harrego. Już w korytarzu, słyszałąm z jego sypialni dziwne odgłosy. Cicho ucyliłam drzwi i stanęłam jak wtyta. Zesztywniałam i zrobiłam sie cała czerwona. Zacisnęłam pięści, a po policzku spłynęły mi łzy. Zobaczyłam... Harrego piep... pieprzą... cego się z... Alą.
Stałam i patrzyłam, jak mój chłopak i najleprza pod słońcem przyjaciółka bawią się w najleprze... A ja... Ja stałam zapłakana w drzwiach sypialni mojego wybawiciela (bo z nim straciłam cnotę)...

♥♥♥♥♥ OCZAMI ALI ♥♥♥♥♥
Weszłąm do domu chłopaków, oczywiście bez pukania. Byłąm tak podekscytowana! Kiedy tylko Harry mnie zobaczył, zaczął mnie zciskać i gratulować, ale chwilkę później zpochmurniał.
-Zaszłyście o wiele dalej, niż my! To nie fair!
Oboje wpadliśmy w śmiech. Włączyliśmy jakiś film.
-Masz coś do picia?- głupio zapytałam.
-Piwko...?
Zgodziłam się. Wypiliśmy po butelce. Potem poszłam do jego sypialni umyć ręce, bo dopiero wtedy uświadomiłam sobie, że jeszczxe tego nie zrobiłam, a w jego łazience mydło tak ładnie pachnie... Kiedy wyszłam, Harry siedział na łużku.
-Wiesz... Czasami potrzebuję... Napić się z kimś piwka. A Daria ciągle bredzi, ze nie jest pęłnoletnia itp... A ty przecież też jeszcze nie jesteś... A, właśnie. Ona niedługo ma urodziny... Musiałbym coś jej kupić...
Usiadłąm obok.
-No, ja też jeszcze nie mam prezentu... Możemy jutro, jak będzie w szkole gdzieś wyskoczyć i jej coś kupić...
Nie wiem jak, ale nagle znaleźliśmy się bardzo blisko siebie. Za blisko. Byłam pijana i... Pocałowałąm go. Zaczęło się coś dziwnego. Rzecz jasna, nie pamiętam tego wspaniale, ale wypiłam jedną butelkę. To nic wielkiego... No chybaże dla mnie. Ale on pewnie wszystko pamięta...
Zaczął mnie całować i rozbierać, a ja jego. Sama nie wiem, dlaczeo to tobiliśmy. Nie myślałam. Przejechałam ręką po jego kaloryferze. Usiadłąm na nim okrakiem, a on oparł się o belkę łużka. abiłam się na jego penisa. On mnie podnosił i opuszczał. Trzymał ręce na mioch biodrach. Nie zdjęłam nawet stanika. Całowaliśmy się i jęczelśmy dobre pół godziny. Potem usłyszeliśmy trzask drzwi. Szybko się obraliśmy i zbuiegliśmy na dół. Szczerzepowiedziawszy, dalej nie pamiętam...

Autorką jest SiaSia moja BFF, a to jej blog: http://siasia1d.blogspot.com/

Wspólny Kierunek Rozdział XVII

Oto ten moment. Prowadząca trzymała wszystkich w napięciu... Z minutę. Ale dla mnie i na pewno dla Ali, to była wiecznosć.
-Więc... Wygrał... Wygrał uczestnik płci żeńskiej...
Zamurowało mnie. Wygrałyśmy my, albo nasz wróg nr 1. Zostawiła sobie do dzisiejszego odcinka nałjładniejszą piosenkę. Publiczność płakała na stojąco. Stałyśmy we trzy na scenie i czekałyśmy na werdykt. Ręce mi się trzęsły jak wtedy, podczas pierwszego odcinka.
-Wygraną mamy w kieszeni. Jak nie pierwsze, to drugie miejsce...- Ala szepnęła mi do ucha.
I miała rację...Nie do końca. Bo wygrałyśmy. Ale nie drugie miejsce. Pierwsze. Sama nie wiem jakim cudem, ale tak. Wygrałyśmy XI edycję Muzycznych Marzeń. Popłakałyśmy się i oczywiście wszyscy juroży i prowadząca nas wyściskali.
Wróciłyśmy do domu. Moich rodziców nie było. Tata pojechał na jakąś "delegację", a mama na jakąś wycieczkę. Miałam w nosie wszystko inne- nawet mojego brata- Krystiana. Miałam ich wszystkich po dziurki w nosie. Teraz wygralam trzeci najpopularniejszy w UK program muzyczny i wszystko inne miałam w dupie, tym samym udowadniając, że jestem dorosła.
Ala pobiegła do domu chłopaków, żeby się pochwalić, ale ja wolałam swoją przytulną kanapę. Włączyłam telewizor i zobaczyłam w nim coś po raz pierwszy. Zobaczyłam siebie. W telewizji. Zdawałosię, że jestem piękniejsza i odważniejsza, ale zarazem słodsza niż niedykolwiek. Patrzyłam welkimi oczami na ekran i widziałam osobę krórą się stałam- widziałam kobietę. I tak się w tym momęcie czułam. Czułam że mogę zrobić wszystko. Moje marzenia się spęłniły Były one tylko trzy, ale zawsze miałam wrażenie, że nie są możlie.
1. Poznać One Direction.
2.Być sławna.
3.Zostać kobietą...
Spęłniły się wszystkie trzy i to w rekordowym tępie. Poznałąm One Direction. Mało ego, Harry był moim chłoppakiem i mnie rozdziewiczył. Wygrałam program Muzyczne Marzenia i i tak już wszyscy, którzy to oglądali, mnie znali. Stałam się kobietą. Nie byłam już tą małą dziewczynką. Miała nie długo 17 lat i nie byłam dziewicą. Chciałam zacząć własne życie. Tak bardzo tego pragnęłam. Czułam się wolna, ale równocześnie czułam, że coś mnie blokuje. Tylko był jeden mały problem- nie wiedziałam co...

Autorką jest SiaSia moja BFF, a to jej blog: http://siasia1d.blogspot.com/

sobota, 4 sierpnia 2012

Love Story Rozdział II

Po nie całej pół godziny zadzwonił dzwonek do drzwi. To była Daria. Wparowała do domu cała zdezorientowana. Chciałam zachować spokuj, ale byłam taka uradowana, że przez cały czas się uśmiechałam i czasami nawet wybuchałam śmiechem.
- Czemu się tak cieszysz?
- Bo wyjeżdżamy z kraju!
- Co!?
- No tak! Lecimy do Wielkiej Brytanii! Do Londynu!
- C... Cooo!?
- Tak!
- Ale nie mamy za co i nie jesteśmy pełnoletnie!
- Spoks mamy za co! Moja mama była tu jakis czas temu i dała mi kopertę, a w niej...
- No co w niej było???
- 80 000 zł!
- WOW!
- Co nie! To pakujemy się! Nie ma na co czekać!
- Ale moi rodzice nic o tym nie wiedzą!
- I mają nie wiedzieć!
- Co!?
- No poprostu uciekamy z kraju! Rozpoczniemy życie od nowa! Twoja mama ma nocke, a tata i brat nocują na działce prawda?
- Noo...
- To mamy czas by zabrać twoje rzeczy z domu, a potem do mnie i planujemy naszą szaloną ucieczkę!
- Super! To na co jeszcze czekamy? Jedźmy!
Jakby były wątpliwości to ja mam prawko bo udało mi się zdać 3 miesiące temu za pierwszym razem. Niektórzy mogą nie wierzyć, że w wieku 16 lat mam prawo jazdy, ale to prawda. Szybko wybiegłyśmy z mieszkania i ruszyłyśmy w stronę domu Darii. Gdy weszłyśmy do domu był pusty. Na szczęście! Miałyśmy dużo czasu na zabranie wszystkich rzeczy Darii i przy okazji zrobiłyśmy wielki burdel w domu by pokazać tak zwany bunt. Potłukłyśmy niektóre naczynia pobrudziłyśmy ściany itd... Szaleństwo na maxa! Gdy zabrałyśmy wszystkie rzeczy Darii i zostały w jej pokoju same meble mogłyśmy sobie już jechać do mnie. Gdy już chciałyśmy zamykać drzwi Darii się coś przypomniało i pobiegła w stronę salonu.
- Co się stało Daria!?
- Biore laptopa...
- Heh!
Szybko pobiegłyśmy do samochodu i pojechałyśmy do mnie. Zostawiłyśmy rzeczy Darii w samochodzie i poszłyśmy do domu. Rzuciłyśmy się na komputer w celu szukania jakiś tanich ofert samolotu do Londynu. Oczywiście udało nam się znaleźć coś bardzo szybko. Zadzwoniłyśmy by potwierdzić, że chcemy kupić te bilety i szybko zaczęłyśmy pakować moje rzeczy. Zarezerwowałyśmy lot przeprowadzkowy czyli na specjalne bagaże. Na szczęście miałam duży samochód towarowy więc miałyśmy gdzie pakować rzeczy. Gdy dom był już całkiem pustyi stały tylko same meble, a w samochodzie było jeszcze bardzo duzo miejsca więc z Darią postanowiłyśmy, że zabierzemy też niektóre meble. Problem był jedynie w tym, że nie umiałyśmy nic udźwigną, ale na szczęście obok mieszkał bardzo umięśnony facet, który pomógł nam to wszystko poznosić, a nie miałam zbyt dużo mebli bo zbyt długo tu nie mieszkałam. Gdy juz byłysmy w 1000% procentach gotowe do wyjazdu bardzo dumnie zamknęłyśmy mieszkanie i wsiadłyśmy do samochodu. Daria chciała jeszcze na chwile pojechać do starego domu by zostawic rodzicom wiadomość: " Już nie wrócę... Wyjechałam razem z Alą bardzo daleko od was i wszystkich! Wreszcie nie będziemy się musiały o nic zamartwiać. Nie szukajcie mnie bo i tak wam się to nie uda! Już od dawna miałam wasz wszystkich dość! NIE BĘDE TĘSKNIĆ! Wasza dawna córka Daria.". Po zostawieniu wiadomości ruszyłyśmy na lotnisko. Wszystko bardzo szybko minęło tylko nie wiedziałyśmy co zrobić z samochodem. Bagaże były już w samolocie, a my z Darią postanowiłyśmy sprzedać ten samochód bo w końcu nie wsadzimy go do samolotu! Na nasze szczęście pilot samolotu na nas poczekał, a my bardzo szybko skierowałysmy się w stronę skupu samochodowego. Gdy powiedziałyśmy, że chcemy sprzedac ten samochód facet, który miał kupić go od nas popatrzył się najpierw na samochód, a potem na nas i stwierdził:
- Jest w wyjątkowo dobrym stanie i... Nigdy bym nie pomyślał, że kiedyś będe miał okazję kupic ten samochód! Przecierz to antyk!
- Że co prosze!? - Zapytałam z niedowierzaniem. Przecierz ten samochód to był stary grat!
- Dam wam za niego... 150 000 funtów... Mam nadzieje, że nie jest to zbyt niska cena...
- Co pan powiedział!? 150 000 funtów!?
- To może 160 000 funtów?
- Nie no... 150 000 wystarczy...
- To postanowione proszę bardzo oto pieniądze.
- A to kluczyki do tego stare... Do pana nowego samochodu...
Zabrałyśmy pieniądze i przeliczyłyśmy. Było tam dosłownie 150 000 funtów! To był chyba jakiś psychol, który najwidoczniej nie ma co robić z pieniędzmi. Szybko uciekłyśmy na lotnisko żeby przypadkiem sie nie rozmyślił i nie kazał nam oddać tych pieniędzy. Byłyśmy w strasznym szoku. A jak ujrzałyśmy samolot to... Zabrało na tchu. Jeszcze nigdy nie widziałyśmy samolotu, a co dopiero lecieć samolotem. Weszłyśmy po schodkach do samolotu, a tam przywitała nas stewardesa i pokazała gdzie mamy usiąść. Było bardzo ładnie w tym samolocie, ale najbardziej zdziwiło nas to, że stewardesa pokazała nam miejsca w pierwszej klasie. No tam było... Jeszcze piękniej! Rozsiadłysmy się w wielkich fotelach i czekałyśmy na start. Po niecałych 5 minutach samolot ruszył w górę. Leciałyśmy dosyć długo, ale tego nawet nie czułyśmy bo cały czas byłyśmy zafascynowane widokami i faktem, że jesteśmy w samolocie...

Drugi rozdział też pewnie nie zaciekawy... Piszcie jak wam się podoba PLIS!

Love Story Rozdział I

Jak wygląda mój dzień? Cały spędzony poza domem. Najpierw w szkole do 15:30 potem do 18:15 na trening tenisa, a do 20:30 lekcje gry na perkusji. (Od poniedziałku do piątku.) Nie wiem kim będe w przyszłości lecz kocham grać na perkusji i w tenisa. W weekendy spotykam się z moją przyjaciółką Darią i jak zwykle siedzimy w domu...
Dzis w ten jakże cudowny piątek po wszystkich zajęciach wróciłam do domu. Byłam strasznie zmęczona więc od razu rzuciłam rzeczy na podłogę, a siebie na kanapę. Miałam niewiele czasu na odpoczynek bo o 21 przychodziła Daria. Miałyśmy dziś robić sobie wspólna pidżama party. Mieszkałam sama bo po skończeniu 16 roku życia (czyli pół roku temu) wyprowadziłam się od rodziców bo miałam dość słuchania ciągłych kłótni i rozkazywania mi co mam robić. Radziłam sobie dobrze mieszkając bez rodziców dostawałam od nich trochę pieniędzy na życie i tyle. Żadnych innych kontaktów z nimi nie miałam. Do drzwi zadzwonił dzwonek. Myślałam, że to Daria i biegiem poszłam otworzyć drzwi. Niestety zamiast Darii w drzwiach stała moja mama...
- Po co tu przyszłaś!? - Spytałam lekko poddenerwowana.
- No zobaczyć się z tobą i ci coś powiedzieć.
- No słucham...
- Chciałabym ci to dać... - Dała mi jakąś baaaaardzo grubą i dość ciężką kopertę.
- Co w tym jest?
- Pieniądze. Po długich namysłam moich i ojca zdecydowaliśmy, że damy ci większą sumę pieniędzy i oddalimy się z twojego życia...
- A ile tu jest tych pieniędzy? - W myślach byłam strasznie uradowana tym, że nie będe miała więcej doczynienia z rodzicami.
- 80 000 zł.
- Że co!? Skąd wzieliście taką sumę!? - Spytałam z niedowierzaniem.
- Oszczędzaliśmy dla ciebie przez lata żeby jak przyszedł ten odpowiedni moment dać ci te pieniądze. Zrób z nimi co chcesz.
- Noo... Brak mi słów.
- To ja już może pójdę.
- Tak! Pa Pa!
- Pa córeczko i pamiętaj, że zawsze cię kochaliśmy i kochać będziemy!
- Dobra idź już! Pa!
- Pa...
To było dziwne, przez chwile zastanawiałam się co mam robić. Rodziców nie zobaczę przez długi czas... Wiele rzeczy przychodziło mi do głowy. Miałam jedno marzenie, które teraz mogło się spełnić. Szybko zadzwoniłam do Darii by jej powiedzieć coś ważnego.
- Daria!
- No juz przecierz wychodzę! Ala spokojnie!
- Nie! Słuchaj weź najwięcej swoich rzeczy tak żeby twój pokuj był pusty.
- Ale po co!?
- Bo wyjeżdżamy!
- Ze co!? Ale gdzie!?
- Wszystkiego dowiesz się jak przyjedziesz spakuj się pożądnie bo przez długi czas możemy nie wrócić!
- Co! No dobra...  Jak cos to wrócimy jeszcze do mnie na chwile to wezme reszte rzeczy...
- Okej pospiesz się!
- Dobra! Pa!
- Pa!

Pierwszy rozdział trochę smętny wiem nie mam wprawy do pisania opowiadań... Piszcie jak wam się podoba i czy pisać dalej.

Wspólny Kierunek Rozdział XVI

Ala została w programie. Wywołali mnie na środek.
-Daria... Bardzo nam przykro, ale musimy się pożegnać już dziś...
Poddziękowałam i zeszłam ze sceny. Ala mnie przytuliła. Po policzkach popłynęły mi łzy. Nie chciałam odpaść tak wcześnie. Płakałam chyba głównie dla tego, że przegrałam zakład. Wiedziałam, że Ala mi tego nie odpuści. Kiedy wychodziłyśmy, asystent reżysera mnie poprosił, żebym jeszcze chwile została. Okazało się, że nie mam szans sama, ale mój niski głos i wższy głos Ali świetnie się zgrywają. Zrobili z nas duet.
Pierwsze pruby były bardzo denerwujące... Śpiewałyśmy miliony razy jedną i tą samą piosenkę i za każdym razem, w tym samym momęcie, ja nie wyciagałam tak wysoko jak było trzeba i tym samym kiepściłam całą piosenkę. Zaczęłam mniej śpiewać po mojemu, czyli nisko i ćwiczyć śpiewanie wysoko. W trakcie pierwszego odcinka na żywo, ręce mi się trzęsły i kiedy wywołali nas na scenę...
-Panie i Panowie!!! Oto dwie najmłodsze uczestniczki naszego programu. Dzwie słodkie 17-o latki, o niesamowitych barwach... Ala i Daria!!!
Weszłyśmy na scenę i zamarłam, kiedy kamerę skierowano w moją stronę. Czułam na sobie setki oczu osób w studio i miliony oczu telewidzów. Postarałam się uśmiechnąć. Pokazali mnie telebimie. Tzn mnie i Alę... Zaśpiewałąm i poczywiście, nie wyciągnełam. Miałam nadzieję, że jeszcze nie wszystko ztracone. Tak bardzo chciałam, żeby, jak już powiedzą, że wypadłyśmy najgorzej i że odpadamy... Chciałam, żeby Harry mnie przytulił i pocieszył. Myślałąm tylko o nim. Dzięki temu druga zwrotka wyszła mi o niebo lepiej...
-Uwaga, uwaga. Panie i Panowie... Zamykam głosowanie! Już za chwileczkę, okaże się, który z naszych uczestników odpadnie, który dostanie drugie miejsce i 5 000 000$, a kto zajmie pierwsze miejsce, 10 000 000 000$ i kontrakt z wytwórnią płytową... Ale najpierw zapraszamy na krótką reklamę...
Ręce mi się pociły. Było już po występie, ale miałąm wrażenie, że byłam cała mokra. Starszliwie bałam się werdyktu. Na początku, udział w programie Muzyczne Marzenia, był częścią zakładu. Potem był dobrą zabawą, a potem stał się moim marzeniem. Chciałyśmy z Alą być sławne od początku. Od kąd o tym wiedziałyśmy. Kiedy poznałyśmy chłopaków z 1D, pragnęłyśmy sławy jeszcze bardziej, niż kiedykolwiek. A teraz, w finale, miałyśmy dużą szansę.
-Ok. Jeżeli nie dopadniemy, śpiewamy "You da One", Rihanny. Mamy to wypracowane na blachę, a ja osobiście uważam, że mamy większe szanse niż Beny i jego saksofon... - powiedziałam trzęsącym się głosem.
-Witamy po reklamach. Oto- wskazała na koperte.- wyniki. Uwaga, otwieram. Odpada... Beny, saksofonista. Chodź do nas, Beny...
Po łzawym pożegnaniu, Airis- prowadząca program- ogłosiła przerwę. Pzrebrałyśmy się. Pomogła nam CeCe, stylistka.
Po naszym wykonaniu "You da One", ogłuszyły nas gromkie oklaski i gwizdy. Łzy szczęścia stanęły mi w oczach. Wiedziałam, że odpadniemy my, Amanda albo The Piano Instumental. Głupia nazwa, wiem. Ja bym czegos takiego w życiu nie wymyśliła... Ale byli nieźli. Byli to bracia bliźniacy, grający jeden na fortepianie, drugi na pianinie. Dawali sobie radę! Sama na nich głosowałam... Raz. Ale głosowałąm na nas z drugiego telefonu...
-Uwaga, Uwaga... Ja znam juz wyniki. Wygrała, lub wygrali...

Autorką jest SiaSia moja BFF. a to jej blog: http://siasia1d.blogspot.com/

piątek, 3 sierpnia 2012

Wspólny Kierunek Rozdział XV

Mama zrobiła mi awanturę. O to, że nie wróciłam na noc do domu. A wierzcie mi, trudno znaleźć na szybko jakies argumenty, kiedy kłutnia odbywa się drogą telefoniczną. Ale z kąd ona w ogóle się o tym dowiedziała?! Tego typu pytania, cały czas chodzą mi po głowie. Ale obecnie, ważniejszy jest mój "związek" z Harrym. On bierze to na poważnie, czy robi sobie za mnie jaja? A może zorganizował to wszystko, żeby się za mną przespać? Nie mogłam spać nie znając odpowiedzi. Ale to dobrze że nie spałam, bo miałam czas na zastanowienia i... NAUKĘ. Rozpoczęcie, rok szkolny, szkoła, nauka... To wszystko częściowo było za mną. Ale nie wszystko i nie do końca. Nauka i szkoła jeszcze zostały. Wiecie na co się czeka od początku roku? Na koniec roku. Na wakacje. Na słońce, lato. Na to wszystko, co... Nie jest związane ze szkołą. Na moje szczęście, miałam o wiele łatwiej ze względu na to, że jestem OBCOKRAJOWCEM i (przedewszystkim) ze względu na to, że w anglii program jest rok "opuźniony". Przynajmniej w mojej walniętej szkole. Pierwsze miesiące minęły spokojnie. W zasadzie... Cały pierwszy semestr był nawet SYMPATYCZNY. Uzywam takich słów, bo mama mnie nimi zaraziła. Wrzesień, oznaczał moje urodziny, ale jakiejś większej imprezy nie było... Z drugim semestrem, przyszła do mnie smuuuutna wiadomość...
-Hej!
-Cześć, Harry.- podeszłam do niego a on mnie pocałował. - Co chciałeś mi powiedzieć?
-A tak...- uśmiech gdzieś zniknął z jego twarzy. -Jedziemy w trasę... Na...
-No... Na ile???
-Na pół roku.
Zastrzelił mnie tą odpowiedzią. Zaniemówiłam. Rozłąka z nim na pół roku, była jak... Nieporównywalna do niczego. Nie było dlamnie nic gorszego. Kiedy mówił te trzy nieważne słowa, poczułam się jakby wbijał mi nóż w plecy. Odchodząc bez słowa, przekręcił go. Zaczęłam wewnętrznie krwawić. Miałam ochote się rozpłakać, ale miałam jednbą ZŁOTĄ zasadę: "NIGDY NIE PŁAKAĆ W MIEJSCACH PUBLICZNYCH I MNIEJ PUBLICZNYCH!!!" Więc poszłam do domu. Walnęłam plackiem na kanapę i zaczęłam ryczeć. Płakałam tak przez pół godziny, ale w końcu Ala wróciła z pruby. Zapisała się do kółka teatralnego i co jakiś czas grała w jakichśtam przedstawieniach, czy spektaklach, czy cholera wie co to było. Usiadła obok mnie i spokojnie zapytała o co chodzi. Opowiedziałam jej przez łzy całą tą nieszczęsną historię. Dobrze, że rozumiemy się bez słów, bo zakładam, że kompletnie nic nie zrozumiała z mojego bełkotu. Chwilę później, po jej policzku też spłynęła łza. Niall tez wyjeżdżał. Z nimi było podobnie. Też byli jak papużki nierozłączki. Ala i Niall, Daria i Harry. Taki śmiertelny kwadracik miłosny.
Śmiertelny, bo kiedy żegnałyśmy się z nimi na lotnisku, kiedy łamałam moja ZŁOTĄ zasade i Ala też ją łamała, obydwie czułyśmy się, jakbyśmy miały deadnąć. Obie. To było okropne. Tak się zakochać. Ale przynajmniej, miałyśmy na kogo czekać przez te pół roku...
Ludzie z nudów robią dziwne rzeczy. A ja i Ala uwielbiałyśmy się zakładać. Wtedy załozyłyśmy się o...
-Założe się, że nie dałabyś rady nawet bzaśpiewać prze jurorami Muzycznych Marzeń ...
-O co zakład???- głupio odpowiedziałam.
I tak znalazłyśmy się w Brytyjskiej edycji Muzycznych Marzeń... Tak zaczęły się... Na początku castingi. Poszłyśmy na jeden "razem". Miałyśmy razem śpiewać, ale Ala dostała cykora i wylądowałam sama na wielkiej scenie. Zaśpiewałam... W każdym razie zaśpiewałam piosenkę. Zyri wydawało się... Jakby nie mieli uczuć. Mieli kamienne wyrazy twarzy. Ani uśmiechy, ani grymasy... Nic. Zero. Długo czekałam na ich opińje. Zachciało mi się płakać. W oczach stanęły mi łzy. Przygryzłam wargi. Kiedy miałam zejść ze sceny, wytrzeliłam jak rakieta. A przynajmniej chciałam. Ale starałam się iść powoli. Rzuciłam się Ali na szyję z płaczem. Kiedy pytali czy są jeszcze chęti, zwróciła się jakaś dziewczyna. Kiedy spiewała, zebrałam się i powiedziałam Ali"
-Jeżeli teraz tam nie zaśpiewasz, to ja tam nie przyjdę nigdy więcej...
I wiecie co? Zaśpiewała...

Autorką jest SiaSia moja BFF. a to jej blog: http://siasia1d.blogspot.com/

czwartek, 2 sierpnia 2012

Wspólny Kierunek Rozdział XIV (+18)

-Cześć!- przywitała się radośnie. Niall podniósł dupe i podszedł do niej i pocałował ją prosto w usta. Weszła i usiadła na kanapie. Kiedy Niall usiadł, nie było już dla mnie miejsca i poszłąm do kuchni. Harry poszedł za mną i powiedział, że ma do mnie "sprawę". Razem poszliśmy do jego pokoju. Zamknął drzwi na klucz i usiedliśmy na łużku. Popatrzył prosto w moje oczy.
-Zakochałem się... W przyjaciółce. Chciałbym jej o tym powiedzieć, ale boję się że ona nie odwzajemnia tego uczucia...
-Powinieneś jej powiedzieć. Jak cos, to powie, że woli, żebyście zostali tylko przyjaciółmi, a jak nie, to znaczy że jest zwykłą swinią...
Harry pocałował mnie w policzek.
-Chcesz ze mną chodzić?
-E.... T... Tak... K...
Pocałował mnie w usta, bardzo namiętnie i odpiął guziki od mojej, tzn. jego koszuli.
-Harry...
-Tak, wiem! Szczerzepowiedziawczy, jeszcze nigdy nie rozdziewiczałem żadnej dziewczyny... Ale chcę sprubować...
Zdjęłam jego koszulkę. Potem poleciały spodnie i reszta. Harry posadził mnie na sobie okrakiem. Nie chciałam żeby we mnie wszedł w tej pozycji, bo słyszałam, że jak na pierwszy raz, to boli. Całował mnie, to po szyji, to w usta. W końcu upadłam lekko na łużko. Kiedy we mnie wszedł, bardzo bolało. On prubował "zakłucić" ból całując mnie, ale ja odsunęłam swoje osta od jego ust i zacisnęłam zęby. Otwarłam oczy i pierwszż rzeczą jaką zobaczyłam, były jego duże, głębokie jak morze, zielone oczy.Na momęt w nich utonęłam i zapomniałam o bólu. Kiedy było "po wsztstkim", Harry poszedł na dół, do reszty, a ja zostałam i męczyłam się z zakrwawionym prześcieradłem. Do łazienki weszła Ala.
-I jak twój pierwszy raz?- spojrzała na krew na prześcieradle.
-Nie tak źle jak sobie wyobrażałam...


♥♥♥♥♥ OCZAMI ALI ♥♥♥♥♥
Usiadłam z Niallem na kanapie. Normalnie byłabym wściekła na Darię, ale postanowiłam tym razem puścić jej wszystko płazem. Nie lubiłam się z nią kłucić... Kiedy zniknęła z Harrym, wiedziałam co się szykuje. Niall zabrał mnie do siebie. Usiadłam na krzedełku koło biórka. Nialler łobuzersko się uśmiechnął. Popatrzyłam na niego tak tępo, jak w tym momęcie dałam radę. Bałam się trochę, że Daria zaraz zacznie się drzeć, bo nie była fanka bólu. Ale się myliłam. "Zuch, dziewczyna", pomyślałam. Niall wyrwał mnie z zamyślenia francuskim pocałunkiem. Zerwał ze mnie ubramia. Dosłownie- rozpieprzył mi stanik, przepraszam za wyrażenie...
-Niall! Uważałbyś bardziej!!!
Nie zdążyłam powiedzieć nic więcej, bo znalazł lepsze zajęcie dla moich ust... Chwilę później leżałam naga na łóżku, a on na mnie i namiętnie się całowaliśmy. Nagle, całkiem niespodziewanie, Niall we mnie wszedł. Cicho jęknęłam, ale zaczął przyśpieszać. Oboje zaczęliśmy jęczeć i to głośno.
-Powiedz moje imię!!!- krzyczał co jakiś czas, a ja mu ulegałam.
W końcu po kilkunastu minutach doszedł, ja nie. Wskoczył pod kołderkę i zaczął "zvhodzić niżej", pozostawiając po sobie ślad "malinki" na każdej części mojego ciała, którą przejechał. W końcu doszedł do pochwy. Wkładał język i takie tam... Zkupiłam się na podnieceniu. Ale w końcu ze mną wygrał i doszłam.
-Twoja kolej, kotku...- wysapał nabierając powietrza do płuc.
Weszłam pod kołdrę i zaczęłam zchodzić niżej. W końcu, po długiej drodze doszłam do jego długiego penisa. Na początku delikatnie się z nim podroczyłam, ale w końcu wzięłam go do ust i zaczęłam ssać. Niall wytrysnął po kilku minutach, co mnie ucieszyło, bo chciałam dowiedzieć się, czy Daria w ogóle jeszcze żyje... Szybko się ubraliśmy i zbiegliśmy na dół. Harry tam był, ale jej nie było. Hazza szczerzył swoje bielusieńkie ząbki. Poszłam na górę, do jego pokoju. Pościel była strasznie rozkopana. Poszłam do łazienki i zapytałam.
-Nie tak źle, jak sobie wyobrażałam... Ale wiesz. Mam nadzieję, że następnym razem będzie jakoś fajniej...

♥♥♥♥♥ MOIMI OCZAMI ♥♥♥♥♥
Ala mnie ptzytuliła. Zrzyciłam prześcieradło do pralki i razem zbiegłyśmy ze schodów. Jeszcze na nich, do Ali zadzwonił telefon. Kazała mi odebrać. Nie spodziewałam się tego po niej... No tak, pomyślałam. Poszła do Nialla.
Odebrałam.
-Kto to?- Ala spytała, kiedy zkończyłam.
-Moja mama...

Autorką jest SiaSia moja BFF, a to jej blog: http://siasia1d.blogspot.com/

1D zdjęcia z Australii

Oni są naprawde SO MUCH HOOOOOOOOOOOOOOOOOT!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
(TRZEBA TO OBEJRZEĆ!)

One Direction in Australia: Day 1
http://www.youtube.com/watch?NR=1&v=Z7TKRmsu4Ng

Piszcie komentarze PLIS!

One Direction Laughs 3

Poprostu to obejrzyjcie...

One Direction - Laughs 3
http://www.youtube.com/watch?v=RBO3nbYOAso&feature=BFa&list=ULJ-kpxI81nxA

One Direction Laughs 2

Poprostu to obejrzyjcie...

One Direction - The Laughs 2
http://www.youtube.com/watch?v=J-kpxI81nxA&feature=BFa&list=ULPGiK2X-w7dY

One Direction Laughs 1

Poprostu to obejrzyjcie...

One Direction- The Laughs
http://www.youtube.com/watch?v=PGiK2X-w7dY&feature=channel&list=UL

Harry Styles So Much Hotter

Harry jest naprwde HOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOT!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

Harry Styles | So Much Hotter 
http://www.youtube.com/watch?feature=endscreen&NR=1&v=95d3QtHfhVI

Komentujcie PLIS!

E.T - One Direction Version

Pewna dziewczyna śpiewa coś o 1D do melodii z piosenki E.T ;)

ET - One Direction Version
http://www.youtube.com/watch?v=r1fql-OwE6g&feature=autoplay&list=UL3xaD-u9HCPk&playnext=1

Piszcie w komentarzach czy podobają wam się takie piosenki ;)... Czekam na więcej wejść na bloga... Polecajcie mój blog PLIS...

Never Say Never - One Direction Version

Pewna dziewczyna śpiewa coś o 1D do melodii z piosenki Never Say Never ;) Będzie jeszcze jedna piosenka o 1D do melodii z innej piosenki... Mnie się podoba jak ta dziewczyna śpiewa niewiem jak wam...

Never Say Never - One Direction Version
http://www.youtube.com/watch?v=3xaD-u9HCPk&feature=channel&list=UL

Sama bym chciała przynajmniej tak śpiewać jak ona...

Tik Tok - One Direction Version

Pewna dziewczyna śpiewa coś o 1D do melodii z piosenki Tik Tok ;)

Tik Tok - One Direction Version
http://www.youtube.com/watch?v=9jRQS324KA4&feature=fvwrel

Mnie się to podoba... Plis komentujcie...

Śmiechy chłopaków z 1D ;)

Jeśli ktoś chce posłuchać lub pośmiać się z chłopakami z 1D to włączcie sobie to ;)

One Direction - laughing complication.
http://www.youtube.com/watch?v=MYI6zeg3V6I&feature=related

Harry śmieje się najfajniej ;)

Fragment nowej piosenki 1D - Heartbreaker

10 sekundowy filmik z fragmentem nowej piosenki One Direction - Heartbreaker

One Direction's 10 second leak of their song Heartbreaker!
http://www.youtube.com/watch?v=3BcvcFCpz-Q

Nie moge się doczekać nowej płyty i piosenek! Plis komentujcie...

Harry Styles "Why do You hate me" PL

Po długich poszukiwaniach znalazłam filmik gdzie Harry płacze z polskim tłumaczeniem...

Harry Styles "Why do You hate me" POLSKIE NAPISY.wmv
http://www.youtube.com/watch?v=8PIq8ShkKVY

Pozdro! Polecajcie mojego bloga PLIS!

Louis traci słuch!

Wokalista Louis Tomlinson z boysbandu One Direction częściowo utracił słuch z powodu... wrzasku młodych fanek !

One Direction (Louis Tomlinson pierwszy z lewej) fot. Neilson Barnard
W wywiadzie dla Radio City Live 20-letni Louis Tomlinson ujawnił, że z powodu wrzasków rozentuzjazmowanych fanek One Direction, utracił częściowo słuch w prawym uchu.
Poza tym młody piosenkarz cierpi również na szumy w uszach, które także spowodował nadmierny hałas podczas występów.
"Zaczynam coraz gorzej słyszeć na prawe ucho. Poza tym mam szumy w uszach" - przyznał 20-latek.
"Wszystkie nasze fanki są bardzo głośne" - tłumaczył wokalista.
Jak informuje "The Daily Record", menedżerowie One Direction podjęli już stosowne środki mające na celu zapobieżenia dalszej utracie słuchu przez Louisa Tomlinsona.
"Oni wciąż są młodzi, ale zadecydowano, że będą nosić podczas koncertów nowoczesne słuchawki, które redukują hałas fanek, ale też muzyki" - donosi osoba z otoczenia One Direction.
"Kiedy Louis opowiedział o swoim problemie, ból uszu bardzo mu doskwierał. Na szczęście to już minęło, ale postanowiono podjąć środki ostrożności" - rozmówca "The Daily Record" uspokoił fanki 20-latka.

BIEDNY LOUIS MAM NADZIEJĘ, ŻE NIC MU WIĘCEJ NIE BĘDZIE! :'(

1D dziękują polskim fanom

Album "Up All Night" grupy One Direction uzyskał w Polsce złoty status.

One Direction (fot. Getty Images)

Wiadomość ta dotarła do samych zainteresowanych.
Liam, Niall, Zayn, Harry i Louis za pośrednictwem popularnej platformy społecznościowej Twitter osobiście podziękowali sympatykom z naszego kraju.

- Witamy polskich fanów - można przeczytać w poście. - Chcemy podziękować za wsparcie i za to, że "Up All Night" pokryło się w Polsce złotem.

Podziękowania trafiły do blisko 3,6 miliona miłośników formacji z całego świata, bo właśnie tyle z nich "śledzi" zespół na Twitterze.

Wydany w lutym 2012 roku debiutancki krążek One Direction zawiera hity "What Makes You Beautiful" i "One Thing".

1D nakręcą film 3D!

Brytyjski boysband One Direction przymierza się do nakręcenia filmu 3D. Szacuje się, że każdy z chłopaków na filmie zarobi ok. 10 mln funtów.

One Direction (fot. Getty Images)

Nie wiadomo jeszcze, czy film będzie oparta o scenariusz komedią w stylu pierwszych filmów The Beatles albo Monkees czy filmem dokumentalnym z fragmentami występów. Harry Styles, jeden z członków One Direction stwierdził, że film będzie szansą dla fanów na zbliżenie się do zespołu.
Inicjatorami prac nad filmem są menedżer oraz wytwórnia zespołu. Bezpośrednią inspiracją dla pomysłu jest sukces filmu Justina Biebera, który zarobił ponad 60 mln funtów.

Zdjęcia do filmu mają się rozpocząć na początku przyszłego roku a premiera już teraz przewidziana jest na 8 listopada 2013.

(WOW!)

1D unikają płacenia podadków

One Direction założyli własną firmę wydawniczą w celu uniknięcia płacenia olbrzymich podatków. Chłopaki będą jednocześnie szefami nowego przedsiębiorstwa.


One Direction cieszą się ogromną popularnością w Wielkiej Brytanii i coraz większą w USA. Olbrzymie wpływy z koncertów i sprzedaży płyty będą teraz przepływały przez ich firmę - 1D Media and PPM Music. Dzięki temu wpływy nie będą trafiały do nich bezpośrednio i zamiast połowy tylko 28% ich dochodów trafi w ręce brytyjskiego fiskusa. Oprócz tego działalność pod szyldem firmy pozwoli im na odliczenie wydatków na podróże, ubrania a nawet make-up.
- Chłopcy wkrótce otrzymają bardzo dużo pieniędzy za cały zeszły rok działalności w biznesie muzycznym. Wkrótce będą bardzo bogatymi młodymi ludźmi i doradzano im, żeby wyprowadzili swoje interesy za granicę, żeby lepiej radzić sobie z podatkami. - zdradził informator gazety "The Sun". - Wygląda na to, że w USA też będą mega-gwiazdami, dlatego muszą mądrze zarządzać swoimi pieniędzmi.

One Direction właśnie zadebiutowali w Ameryce, gdzie ich debiutancka płyta "Up All Night" w ciągu tygodnia znalazła 180 tys. nabywców.